poniedziałek, 13 października 2025

23. Opowieść o jesieni

 

  Nie lubię jesieni. Nie dlatego, że liście spadają z drzew, że częściej pada deszcz, że wiatr szarpie gałęziami... Nie lubię jej, bo przynosi wspomnienia pachnące wilgocią i smutkiem.

  To właśnie jesienią zdarzyło się wszystko, co najtrudniejsze w moim dotychczasowym życiu, spadając jak grom z jasnego nieba. Nagle i bez ostrzeżenia. Śmierć Taty. Choroba Męża. Moja własna choroba. Jakby ta pora roku miała moc rozbierania świata i człowieka z kolorów, zostawiając nagiego wśród szarugi.

  Nie lubię jesieni za krótkie dni, w które słońce nie ma siły przebić się przez mleczne niebo. Za wieczory, w które światło lampy nie daje ukojenia, a cienie w kątach pokoju zaczynają szeptać stare lęki. Za demony, które wyłażą z zakamarków umysłu i duszy... Te, które wiosną i latem spały głęboko. Za wiatr, wciskający się pod ubranie i chłód przebiegający dreszczem po plecach, które przypominają, że są rzeczy przed którymi nie można się schować.

  Jednak jesień, jak każdy kto kiedyś zranił, ma też łagodniejsze oblicze więc daję jej szansę. Za dary: pachnące jabłka, dynie o ciepłym kolorze, orzechy ukryte w brązowych skorupkach... Za drzewa przebierające się w barwy ognia i bursztynu oraz kobierce złota i czerwieni rozścielane pod stopami. To jesień daje naturze czas na zwolnienie, na pozamykanie cykli i przygotowanie się do zimowego odpoczynku.

  Jesień jest potrzebna. Również po to, żeby i człowiek zatrzymał się, odetchnął, pozwolił sobie na chwilę ciszy.

  Siedzę więc na sofie z kubkiem gorącej kawy w dłoniach, a Puszek śpi obok zwinięty w kłębek. Za oknami tańczy deszcz... A ja? Ja myślę, że może jesień nie jest po to, żeby ją lubić. 

Może jest po to, żeby ją zrozumieć.


Nie każda szarość jest smutna.

Czasem to kolor, w którym świat odpoczywa.

/Puszek🐾 /


Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...

*zdjęcia własne;

4 komentarze:

  1. Może z powodu tej szarości ludzie powymyślali różne okazje dla rozrywki: festiwal dyni, halloween, święto śliwki, katarzynki i andrzejki?
    Jesień to także czas na polubienie swego domu, w czym kocyk i herbatka pomogą na pewno, a do tego zapach ciasta:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrozumieć jesień… daje do myślenia. Pomyślałam, że to może obraz obraz ludzkiego życia… od feerii jesiennych kwietnych barw, poprzez ciężar i wielość owoców aż po zachmurzone jesienne niebo i ponure wieczory… czy z ludzkim życiem nie bywa podobnie?… Tak mi się jakoś pomyślało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie, nie lubie jesieni, deficytu swiatla i slonca, glupiej pogody i tego, ze kazdej jesieni staje sie o rok starsza. Ani mysle jej oswajac, zaprzyjazniac sie, dawac kredyt zaufania czy doszukiwac sie jej dobrych stron. Oczywiscie jeszcze bardziej nienawidze zimy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro czytać, że ciepłe światło lamp nie daje Ci ukojenia, a Twoje demony nie hibernują się na zimę, lecz przybierają na mocy. Może dlatego, że ich "naturalne środowisko" to właśnie mrok Hadesu?

    To nawet niekoniecznie brzmi jak zwykła niechęć do jesieni, lecz PTSD spowodowane tymi wszystkimi potwornymi wydarzeniami, które spotkały Cię właśnie o tej porze roku. Tak się zastanawiam... jaki był Twój wcześniejszy stosunek do jesieni? Taki sam?

    Jak to zazwyczaj bywa, i tym razem odnalazłam u Cie złotą myśl: "Jednak jesień, jak każdy kto kiedyś zranił, ma też łagodniejsze oblicze więc daję jej szansę". Poruszyłaś tym samym ciekawy i złożony temat – ci, którzy ranią innych, wcale nie muszą być źli do szpiku kości. Dobrym ludziom też się zdarza. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest jak okruszek zostawiony na ścieżce – prowadzi do spotkania. Napisz słowo, zdanie, myśl – miło mi będzie Cię tu "usłyszeć".