Wakacje, marzenia, nowy start... Czy marzyliście kiedyś o ucieczce, na przykład do... słonecznych Włoch? O miękkim słońcu na twarzy, zapachu lawendy unoszącym się w powietrzu i smaku fig zerwanych prosto z drzewa?
Jennifer Criswell, amerykańska prawniczka z włoskimi korzeniami postanowiła wprowadzić te marzenia w życie i przeprowadzić się do Montepulciano- urokliwego miasteczka położonego na otulonych mgłą toskańskich wzgórzach.
"Na szczęście jesteś w Toskanii" to szczera i pełna humoru relacja z pierwszych miesięcy życia autorki w nowym kraju. W książce nie znajdziecie cukierkowego obrazu Włoch ale prawdziwe zmagania z biurokracją, nieznajomością języka, lokalnymi plotkami i... burzliwym romansem z miejscowym sprzedawcą owoców. To opowieść o codzienności, która potrafi być równie piękna, co nieprzewidywalna.
Jennifer dzieli się swoimi doświadczeniami z lekkością i humorem, który miesza się z tęsknotą, a szczerość z romantycznym zacięciem. Czasem wzruszasz się, czasem śmiejesz do łez, a na koniec zostajesz z ciepłem w sercu. Dzięki temu książkę czyta się jak rozmowę z przyjaciółką przy lampce wina. W tle pojawiają się wąskie brukowane uliczki, aromatyczne kolacje i słońce, które zdaje się świecić bez końca.
To książka o szukaniu swojego miejsca, o odwadze i kruchości, o smakowaniu życia w pełni, nawet jeśli nie zawsze jest ono słodkie. To zaproszenie do marzeń, ale też przypomnienie, że każdy nowy start niesie ze sobą wyzwania. To miła lektura na jesienny wieczór, gdy chcemy się oderwać od codzienności i zanurzyć w magii Toskanii.
Czasem trzeba się zgubić,
by odnaleźć siebie.
Nawet pod toskańskim niebem.
/Puszek🐾 /
Puszkiem pisane, lekko podane...
*zdjęcie własne;

Nie, nigdy nie marzylam o Wloszech, z wielu powodow, o ktorych nie bede pisac. Mimo ich przepieknych toskanskich krajobrazow i przepysznej kuchni, ale Wlochy to zupelnie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńTeż nie marzyłam o Włoszech. Ale marzyłam i wciąż marzę o Hiszpanii... W Toskanii miałam okazję być ale do Montepulciano nie dotarłam chociaż chciałam.
UsuńI te realia mi się właśnie podobają, bo tych przesłodzonych opowieści już dość.
OdpowiedzUsuńDo spełniania tego typu marzeń potrzeba jednak odwagi!
Odwaga to jest to czego mi brakuje.
UsuńW Toskanii byłam krótko, więc nie wiem, jak tam się żyje, kiedy ktoś mieszka na stałe. Dla mnie zderzenie z włoską rzeczywistością nie było szczególnie łatwe, ale też i nie wyjątkowo traumatyczne, bo jakby to Puszek powiedział, dzięki determinacji i dużej dozie szczęścia spadłam na cztery łapy. To piękny kraj, a jeśli się nie oczekuje, że będzie tak jak w naszej ojczyźnie, można się przyzwyczaić i czerpać garściami to, co dobre. Przesyłam uściski i głaski!
OdpowiedzUsuńWłochy mają swój urok, a otwartość i trochę cierpliwości naprawdę potrafią czynić cuda, ułatwić życie i odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Uściski dla Ciebie i mruczące głaski dla kotków.
UsuńTrzy razy odwiedziłem Włochy, jedna w Toskanii nie byłem. Może warto o niej poczytać,
OdpowiedzUsuńTo będzie jak podróż na kartkach książki.
UsuńOoo, to może być ciekawe! Szkoda że na razie mam dużo innych rzeczy do czytania i nauki, zatem nie myślę nawet o nowych lekturach, ale... za niecały miesiąc zaczynam urlop, więc wezmę te książkę pod uwagę 👍😃 Pozdrawiam serdecznie i uściski dla Puszka 😃
OdpowiedzUsuńUrlop to idealny moment, żeby sięgnąć po coś nowego i poczuć literacką przygodę🙂 Odpozdrawiamy serdecznie, Puszek mrucząco.
UsuńI have never been to Italy. The cover on that book is beautiful!
OdpowiedzUsuńI hope you get to visit Italy someday.
Usuń:) Toscania jeszcze przede mną. choć nie wiem czy koniecznie. najpierw Florencja. za mną Wenecja, Rzym, Neapol, Padwa, Pompeje, Capri...nie lubię włochów jakoś...spotkał mnie tam sporo afrontów jako turystkę. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam takie same odczucia co do Włochów, też ich nie lubię i to trochę powstrzymuje mnie przed kolejnym wyjazdem do Włoch. Natomiast na Sycylii było bardzo fajnie, z siostrą świetnie się tam czułyśmy. Sycylijczycy są super.
UsuńFlorencja to drugie imię mojej Calineczki. Naprawdę ❤️
UsuńPięknie i niespotykanie❤️ A Florentczycy nazywają swoje miasto La Bella🥰
UsuńToskanię pamiętam sprzed lat. Wędrowałam po niej przez kilka dni i zwiedzałam najpiękniejsze miasta / Florencja, Siena, Piza/. Chciałabym tam jeszcze pojechać...A książkę tę postaram się przeczytać.
OdpowiedzUsuńToskania rzeczywiście urzeka dużymi miastami, i tymi mniejszymi, pełnymi spokoju i uroku. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócisz i odkryjesz ją na nowo. Książkę polecam, pięknie dopełnia obraz tej krainy.
UsuńOczywiście, że tak ‒ nie raz i nie dwa myślałam o "ucieczce" do innego kraju, choć absolutnie nie jest mi źle w Irlandii. To po prostu mój niespokojny duch, spragniony przygody i nowego terenu do odkrywania, dochodził do głosu :) To, co nowe i nieznane często pociąga, bo trawa wydaje się bardziej zielona po drugiej stronie płotu.
OdpowiedzUsuńNie bardzo widzę się teraz we Włoszech, choć powiem Ci, że jako młoda dziewczyna (studentka) marzyłam o wyjeździe do tego kraju lub Francji (żyłam tam przez parę miesięcy i odbywałam praktykę). Jak na młodą i romantyczną idealistkę przystało, w dużej mierze patrzyłam na nie przez różowe okulary. Dziś widzę je już takimi, jakimi są. Mało w tym romantyzmu, dużo brutalnej prawdy. Życie odarło mnie ze złudzeń ;) Na koniec dodam, że nigdy nie marzyłam o Irlandii, ale to właśnie tu wylądowałam i zapuściłam korzenie (szczęśliwie!). To też pokazuje, że czasami warto zdać się na los, bo niekoniecznie wiemy, co dla nas jest najlepsze ;) Może to kontrowersyjne, ale w wielu przypadkach prawdziwe.
Pamiętam, że jakieś 10 lat temu był wielki boom na Włochy. Miałam wrażenie, że na każdym kroku słyszę o kolejnej książce kobiety, która przeprowadziła się do boskiej Toskanii, i wydała o tym książkę. Na fali tej popularności sama przeczytałam kilka takich pozycji, ale tej opisanej przez Ciebie nie znam. Chwilowo też nie sięgnę po nią, bo ‒ nie wiem, co mi się stało! ‒ ostatnio mało czytam. Mam stos książek z biblioteki, terminy gonią, a mnie prawie wcale do nich nie ciągnie!
Wspaniałego weekendu, kochana :) Mnie wzięło na pieczenie, więc planuję zrobić ciasto śliwkowe i zupę cebulową. Chyba klimat jesienny za mocno mi wjechał ;)
Ten niespokojny duch, pragnący zmian i przygód, chyba w wielu z nas czasem się odzywa. I masz rację, życie potrafi zweryfikować młodzieńcze marzenia, a los nierzadko prowadzi nas tam, gdzie wcale nie planowaliśmy. I dobrze, bo często okazuje się, że właśnie tam czeka na nas spokój i szczęście. Co do książek o Toskanii – rzeczywiście był na nie ogromny boom, a część z nich mocno koloryzowała. Dlatego ta, o której piszę, tak mnie urzekła – bo jest bez cukru, a przy tym pięknie oddaje klimat miejsca.
UsuńŚliwkowe ciasto i zupa cebulowa brzmią idealnie na rozpoczęcie jesieni. U mnie też jesień coraz mocniej rozgaszcza się w kuchni, na początek zupą z dyni i knedlami ze śliwkami.
Cudownego tygodnia!
Narobiłaś mi ochoty na te Twoje knedle ze śliwkami, ale nie miałam na nie składników, więc ostatecznie z tego nadprogramowego kilograma mirabelek zrobiłam kolejne ciasto. Teraz czas na dietę ;)
UsuńSprawdziłam z ciekawości zasoby mojej lokalnej biblioteki, ale w ogóle nie mają tam tej autorki.
Weekend coraz bliżej, a zatem życzę Ci, aby upłynął Ci w przyjemnej atmosferze :)
Haha! A ja w związku z dietą zrezygnowałam z knedli, a śliwki dodałam do musli, które jem na śniadanie:-)
UsuńChętnie podaruję Ci swoją książkę jeśli chcesz ją przeczytać:-)
Dziękuję za miłe życzenia i niech Twój weekend będzie pełen zapachu domowego ciepła, spokoju i małych przyjemności:-)
Kochana jesteś, i bardzo serdecznie dziękuję Ci za tę uroczą propozycję, ale to miła lektura, sprawiła Ci przyjemność, i nie miałabym serca zabierać Ci jej, a do tego narażać na wydatki ("głupia" pocztówka z Polski do Irlandii kosztuje... 10 zł!) Może jeszcze kiedyś do niej wrócisz (mnie się zdarza ponownie czytać tę samą książkę). Poza tym, coś złego się ze mną dzieję ostatnio. Zawsze byłam molem książkowym, a we wrześniu nie skończyłam ani jednej książki. Mam kilka rozpoczętych (co gorsza są z biblioteki i pasowałoby je niedługo oddać), ale jakoś w ogóle mnie do nich nie ciągnie. Mam nadzieję, że mi to niedługo minie, bo czytanie zawsze było dla mnie przyjemnością i relaksem, w ostatnich dniach natomiast muszę się zmuszać do przeczytania choćby kilku stron!
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie i uciekam rozwiesić pranie w ogródku, bo akurat mamy słońce i 18 stopni, więc trzeba korzystać :)
Kochana, 18 stopni i słońce!? Nie wierzę i zazdroszczę:-) Taką pogodę trzeba wykorzystać koniecznie bo to jak srodek lata jesienią;-)! U mnie dziś szaleńcze 10 stopni, wiatr, pochmurno i pewnie zaraz zacznie padać więc już szykuję się do październiczenia;-)
UsuńDobrze odgadłaś, że lubię wracać do przeczytanych już książek. Dlatego większość kupuję, wypożyczam te, których nie udało mi się kupić, a chcę przeczytać. Jeśli jednak chodzi o tę książkę to moja propozycja jest aktualna i napisz tylko słowo, a wyruszy w drogę do Ciebie:-)
Ja mam ogromne zaległości w czytaniu.. Nie wiem kiedy je nadrobię, trochę to chyba potrwa bo ciężko mi się czyta. Nie mogę się skupić, mam problem z koncentracją i zdarza się, że łapię się na tym, że czytam w kółko jedno zdanie, a i tak nie wiem co przeczytałam. Mam jednak nadzieję, że z czasem to minie bo kocham czytać. Dobrze, że książki są moje i czas mnie nie goni:-)
Mam nadzieję, że pranie pięknie wyschło i pachnie słońcem. Ściskam i życzę pięknego dnia:-)
Książka kompletnie nie w moim stylu, ale fajnie że Ci się podobała. Ja też muszę wrócić w końcu do czytania. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem:-) A ja czasem lubię przeczytać coś nieambitnego i nie w moim stylu;-)
UsuńUciekłam kiedyś do słonecznej Italii. Ale wróciłam, bo wszędzie dobrze, ale w Polsce najlepiej <3
OdpowiedzUsuńO! Ja chciałam i nadal chcę uciec do Hiszpanii ale chyba już nic z tego.
UsuńUcieczka... Włochy to chyba najlepsze miejsce - wielu znanych pisarzy i artystów spędzało tam wiele miesięcy.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzka na włoską prowincję to zupełnie inny wymiar, w przypadku autorki zadecydowało pochodzenie.
Ucieczka z Australii... my jesteśmy na takim krańcu świata, że ucieczka wydaje się niemożliwa.
Masz rację. Ucieczka to nie zawsze kwestia miejsca, ale bardziej stanu ducha.
UsuńCałe życie się włóczę po świecie, więc rozumiem tę chęć zmian. Oglądałaś "Under the Tuscan sun"? Śliczne.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś:-)
UsuńTak, oglądałam 'Pod słońcem Toskanii'. Toskania jest tam magiczna. Byłam w Cortonie – przepiękne miasteczko, ale do Bramasole nie dotarłam.
O! Warto wziąć pod uwagę na jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto.
UsuńJa już jestem "ucieknięta" ;-) We Włoszech nie byłam, choć dla makaronów bardzo chętnie bym pojechała, tylko pewnie już nie w tym życiu. A Montepulciano to wyłącznie z winem mi się kojarzy.
OdpowiedzUsuńMakarony nigdzie nie smakują tak jak we Włoszech.
UsuńByłam we Włoszech wielokrotnie. Mam tam przyjaciół, Włochów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu :)
Cudnie mieć przyjaciół we Włoszech. Dziękuję za zaproszenie. Chętnie obejrzę Twój nowy obraz.
UsuńToskania jest przepiękna.. Dla niej zaczęłam uczyć się j. włoskiego. W Montepulciano można się zakochać.. Każde z tych przepięknych , malowniczych miasteczek na wzgórzach jest niepowtarzalne.. Książkę z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Widzę, że Toskania Cię oczarowała i zainspirowała. Zwiedziłam ją trochę i przyznaję, że jest urocza. Do Montepulciano niestety nie dotarłam ale byłam np. w Cortonie.
UsuńKsiążkę Ci polecam:-)
Nigdy nie byłam w Toskanii, więc z ciekawością przeczytałabym tą książkę, by poszerzyć horyzonty :)
OdpowiedzUsuńPoszerzać horyzonty warto cały czas. Miłej lektury:-)
UsuńNigdy nie jest za późno na nowy start. Dobrego nowego tygodnia i kolorowej jesieni. 🤗🫶🍁🍂
OdpowiedzUsuńLubię czasem przeczytać książkę, która mi o tym przypomina🙂
UsuńDziękuję i wzajemnie pięknego tygodnia i jesieni🫶🐾
Toskanią jestem zauroczona. Tam każdy zakątek jest warty zatrzymania i obfotografowania. Montepulciano położone wśród wzgórz Val d'Orcia jest prześliczne a lody w San Gimignano są fantastyczne. Polecam książkę "Na szczęście jesteś w Toskanii". Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Osobiście wolę te mniejsze miejscowości ukryte wśród toskańskich wzgórz niż duże miasta:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Hodowla papryczek czy pomidorów (w donicach) jest bardzo prosta. Nasionka papryczki kupuję w https://sklep.swiatkwiatow.pl/ Wysiewam na początku lutego w małej doniczce. Gdy sadzonki posiadają po 4, 5 listów, pikuję do pojemniczków po kefirze 0,5 l. Po 15 maja wysadzam w warzywniku. Należy zasadzić w większej donicy ponieważ krzaczek dorasta do wysokości - 50 cm. Gdy jest dokarmiana nawozem ze skórek bananów to jeszcze wyżej.
UsuńPrzesyłam moc serdeczności:)
Pięknie dziękuję za wszystkie rady:-) Myślę, że dzięki nim i temu, czego nauczył mnie tato, który był zapalonym ogrodnikiem poradzę sobie:-)
UsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Chyba dobra lektura na jesienne dni. Do tego herbatka pachnąca goździkami... mniammm :) Buziaki ❤️
OdpowiedzUsuńJak najbardziej Aniu🙂 A zwłaszcza na nadchodzące długie wieczory przy rozgrzewającej herbatce lub grzanym winie jak znalazł🤗
UsuńŚciskam🥰
❤️❤️❤️
Usuń❤️❤️❤️
Usuń❤️🫶❤️
Usuń