wtorek, 9 września 2025

3. Bajka o Mirabelce i kuchennym blacie

 

  Leon, który wczoraj pachniał zbyt dobrze jak na przypadkowe puk-puk, dzisiaj znowu zapukał. Tym razem miał w ręku słoik miodu.

-Mówią, że twój piekarnik zna więcej westchnień niż niejedna sypialnia- powiedział wchodząc do kuchni. Mirabelka zaśmiała się tak, jak śmieją się kobiety, które już raz przeżyły za dużo, by wierzyć w grzeczne zakończenia.

-Miód? Naprawdę?- spytała, biorąc słoik.

-Pasuje do ciebie- odparł. -Lepki. Ciepły. I zostaje na palcach.

  Spojrzała na niego z ukosa. Podeszła do blatu. Postawiła słoik. Wzięła łyżeczkę i zanurzyła ją w miodzie. Leon patrzył, jak jej język zbiera bursztynową kroplę. Ona patrzyła, jak jego wzrok robi się ciemniejszy.

  Kuchenny blat, który jeszcze przed chwilą był miejscem na herbatę i szarlotkę, teraz stawał się sceną zupełnie nowego przedstawienia. Bez scenariusza. Bez widowni. Za to z aktorami, którzy znali swoje role lepiej niż jakikolwiek autor romansów. 

  Leon podszedł. Położył dłoń na blacie tuż obok jej dłoni. Nie dotknął jej. Ale powietrze między nimi zmieniło konsystencję. Z gęstego zrobiło się... kremowe. Leon przesunął palcem po blacie.

-Cynamon- mruknął. -I ty. Mirabelka nie ruszyła się ani o milimetr. Tylko oczy jej błyszczały.

-To jeszcze nic- odparła cicho. -Ten blat zna lepsze przyprawy.

  Jego dłoń w końcu dotknęła jej biodra. Jej oddech stał się mniej przepisowy. A piekarnik, który właśnie osiągnął temperaturę 180 stopni, zaczął podejrzanie przypominać atmosferę w kuchni.


Nie każda historia potrzebuje pościeli.

/Puszek🐾 /


Puszkiem zapisane, pikantnie podane...

*ilustracja AI;

3 komentarze:

  1. Wanilia też by pasowała. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmm, ale piękne rozpoczęcie 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, proszę nawet piekarnik się rozgrzał …🙂🙂
    Marek z Ekwadoru

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest jak okruszek zostawiony na ścieżce – prowadzi do spotkania. Napisz słowo, zdanie, myśl – miło mi będzie Cię tu "usłyszeć".