Zdarza się czasem, że w życiu pojawiają się istoty, które wcale nie miały zostać 'na zawsze', a zostają. Albo takie, których miało nie być wcale, ale przychodzą z uporem, jakby miały mapę prosto do naszego serca.
Tak właśnie było z nimi – Cudkiem, Grackiem i Rudkiem. Trzej 'panowie', każdy z innej opowieści, a jednak stworzyli wspólną historię, którą trzeba opowiedzieć. Nie są moi, a jednak w pewien sposób są. Bo jeśli kocha się czyjeś koty tak, jakby były własne, to przecież one też zaczynają rozpoznawać nasz głos, zapach, obecność.
Cudek, Gracjan i Rudek- trzej bohaterowie z innej bajki, ale sercem bardzo bliscy. A każdy z nich to odrębny wers poezji.
Cudek jest po prostu... cudny. Czarny z białymi wstawkami, elegancki jak pingwinek w smokingu. Łagodny, jak list pisany po cichu. Nie narzuca się, ale przypomina, że życie można smakować powoli, z godnością i szacunkiem do własnych granic.
Najczęściej wybiera miejsca, z których wszystko widać. Lubi siedzieć na parapecie i wyglądać tak, jakby coś wiedział. Może wie o nas więcej, niż my sami? Ma coś z filozofia i kabareciarza. Potrafi spojrzeć tak, że nie wiadomo... śmiać się czy zastanawiać nad sensem istnienia.
Czasem w środku nocy zdarza mu się rozmawiać z duchami lub wygłaszać na cały dom swoje przemyślenia w języku tak bardzo kocim, że domownicy budzą się ze snu.
Gracjan, zwany Grackiem jest bury i majestatyczny. Chodzi z gracją tancerza, jakby grała za nim niewidzialna orkiestra, a każdy krok jest częścią choreografii. Ma w sobie dostojeństwo, które nie potrzebuje fajerwerków. Wystarczy, że spojrzy i już wiadomo, kto tu rządzi.
Uwielbia dramatyczne wejścia. Na przykład pojawia się nagle na stole w czasie kolacji, patrzy wymownie i... zeskakuje. Teatralny po czubek ogona. Ale niech tylko na sofie pojawi się miękki pled, zjawia się w trzy sekundy, składa łapki pod łebkiem i udaje, że go nie ma. Tylko ten mruk, głośny jak rozgrzany samowar go zdradza. Cichy książę kociego świata.
To on nauczył mnie, że nie trzeba dużo mówić, by być obecnym. I że głaskanie w rytmie kociego mruczenia działa lepiej niż medytacja.
Rudek to jest zjawisko. Jakby zachód słońca uciekł z nieba i, nie wiedząc czy chce być ogniem czy pomarańczą, zamieszkał na kanapie. Dziki w sercu, łagodny z wyboru. Kocha po swojemu, bez kompromisów.
Kiedy znika wiadomo, że zbiera przygody. Wraca z wielką historią w oczach, której nigdy nam nie opowiedział, a my i tak wiemy, że była ważna. Zostawia na poduszce nie tylko złoty brokat, ale i coś, co pachnie trawą, wiatrem i sekretem.
Ma swój ogródkowy rytuał. Każdego ranka patroluje teren, sprawdza czy wszystko jest na miejscu i wraca dumny niczym lis, który właśnie wygrał wybory. Jeśli akurat nie śpi, to znaczy, że coś knuje. I zwykle knuje skutecznie.
Tak przedstawiają się trzej koci muszkieterowie mojej Siostry. Każdy inny ale razem tworzą symfonię obecności, której nie można zignorować. Wystarczy być, słuchać ich mruczenia i obserwować świat z kociego punku widzenia. I wtedy czas rozciąga się, jak grzbiet Gracjana po drzemce.
Czasem myślę, że gdyby umiały pisać pamiętniki, ich wersja tej opowieści byłaby zupełnie inna. Ale jedno wiem na pewno. W moim sercu ta trójka ma swoją specjalną półkę.
Pojawiły się w różnym czasie i z przeszłością, która pozostanie tajemnicą, ale łączy je coś więcej niż geny i wspólna kuweta.
Łączy je magia kociej obecności.
Rodzina to nie tylko ci, z którymi dzielisz kanapę.
Ale też ci, których rozpoznaje twoje serce. Mrrr...
/Puszek🐾 /
Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...
*zdjęcia własne;
kojarzę, pamiętam te koty, wspomnienie o nich...
OdpowiedzUsuńjuż dawno odkryłem, że choć obserwacja jednego kota, przebywanie z nim jest niesamowitym, wzbogacającym przeżyciem, to jest to dopiero początek przygody... trip zaczyna się i rozwija, gdy kotów przybywa, gdy są razem... przy okazji padają też niektóre mity na temat kotów, którymi żyje wielu nawet zaawansowanych kociarzy...
p.jzns :)
UsuńJak mówił P. Ernest: jeden kot prowadzi do kolejnego… i świat staje się pełen mruczenia, ciepłych futerek i niespodziewanych przygód.
I tak, trochę mitów trzeba po drodze rozbić, bo koty nigdy nie są do końca przewidywalne.
Jaka cudna opowieść, wzruszająca i zajmująca zarazem.
OdpowiedzUsuńKoty znam tylko z opisów, ale wydają się niezwykle trafne i poetyckie wręcz!
Tak, koty mają w sobie moc. Potrafią przemienić zwykły dzień w coś pełnego ciepła i subtelnej magii.
UsuńKtoś mógłby powiedzieć to tylko koty... a jednak każdy z nich to inna osobowość i zupełnie inna opowieść. Super się czytało . Dzięki :)
OdpowiedzUsuńKażdy kot to mały wszechświat pełen charakteru i historii.
UsuńPiękne kotki! Ja sama mam koty od 1999 roku i zaraziłam kociarstwem mojego narzeczonego. :) Obecnie mamy dwa czarne kotki, Koperka i Marchewkę, są jeszcze młode, niestety wciąż mieszkają z moją mamą, dopóki w nowym domu nie dokończymy wszystkich spraw - tęsknimy za nimi. Nasz poprzedni kotek, Tytusek zwany Tytyczką lub Cielęciną, odszedł w 2023 roku w wieku 18 lat. Był ze mną od 2006 roku.
OdpowiedzUsuńKoperek i Marchewka na pewno czują, że są kochane, nawet jeśli chwilowo mieszkają u mamy.
UsuńJa zrobiłam kociarza z mojego męża. Teraz już nie wyobrażamy sobie życia bez Puszka.
Moja mama jest też kociarą, zresztą to jedyna osoba z rodziny, do której mam pełne zaufanie w kwestii kotów, bo mama też doskonale zna się na kotach i ma duże doświadczenie, wie kiedy trzeba iść do weterynarza itd.
UsuńA, dodam, że mamy też psicę - ale dopiero od roku, i psica mieszka z nami w domu. Towarzystwo może się nie kocha, ale jest bardzo wysoka tolerancja. :) Niura natomiast niezbyt lubi inne psy, pieski jeszcze, ale w stosunku do suczek jest agresywna.
Wspaniale mieć taką mamę-ekspertkę od kotów. To ogromny komfort, kiedy można liczyć na jej doświadczenie. U mnie cała rodzina to kociarze. Kiedy wyjeżdżamy na urlop, Puszek trafia do mojej mamy i siostry, i wiemy, że tam ma najlepszą opiekę. Dobrze dogaduje się z ich kotami. W ogóle jest bardzo przyjaźnie usposobiony do innych kotów, psów i ludzi. To taki wielki miziak.
UsuńWasza Niura pokazuje, że suczki i psy to zupełnie inne historie😉
Piękności! i każdy z nich opowiada o sobie inną, piękną historię. Są różne, ale łączy ich jedno - skradły czyjeś serce, a w tym koty są niedoścignione.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ode mnie i Fobosa.
Zgadza się. Każdy z nich ma swoją historię, a serca zdobywają bez trudu.
UsuńPozdrawiamy serdecznie Ciebie i Fobosa.
Gracjan to wypisz wymaluj moja Bella i nie tylko z wygladu jako ze posiada cechy ktore wyszczegolnilas. Oj, jak uwielbiala grasowanie po ogrodzie, wyraznie bylo widac jak podczas swych wedrowek byla w siodmym niebie!
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że Bella i Gracjan to prawdziwe bratnie dusze🙂
UsuńPiękna opowieść - wiadomo - Puszkiem pisana :)
OdpowiedzUsuńOdżyły moje kocie wspomnienia...
Nie mieliśmy kota (ani psa, ani ptaszka, ani żadnego bożego stworzenia).
Dopiero w Kuwejcie - przyjęliśmy kotkę, dostała imię Samira, była zaprzeczeniem swojego imienia - cicha, prawie niewidoczna.
Gdy wyjechaliśmy na miesięczny urlop zostawiliśmy ją u znajomych, przez cały miesiąc nie widzieli jej ani razu. Wiedzieli, że jest bo posiłki znikały a kuweta się wypełniała, ale wszystko na osobności.
Gdy wyjechaliśmy z Kuwejtu zostawiliśmy ją u tych samych znajomych, donieśli nam, że kiedyś wypuścili ją na podwórko i już nie wróciła.
W Australii mieliśmy kotkę - Mazurka - poszukiwaczka przygód, często znikała na całą noc. Kiedyś nie wróciła.
Następna była Walentynka - cicha, spokojna, lubiła nasze towarzystwo, w ogrodzie czuła się niezbyt pewnie, ale przynosiła nam do domu w prezencie jaszczurki.
Piękne i wzruszające wspomnienia. Każdy kot ma swoje własne ścieżki i przygody, a te wspomnienia są takie żywe i pełne emocji. Samira, Mazurka, Walentynka – wszystkie wyjątkowe, każda z własnym charakterem i historią.
UsuńŚliczne koteły! Uwielbiam wszystkie, ale rude koty są najpiękniejsze :)
OdpowiedzUsuńSama mam już wiekową kotkę, a również dzikie koty, które dokarmiam
Pozdrawiam serdecznie
Rude mają w sobie coś magnetycznego, prawda?
UsuńDużo zdrowia dla Twojej kici.
Pozdrawiam cieplutko.
Każdy kot, to świat sam w sobie. Wszystkie moje koty przyszły do mnie niby przypadkiem :) Ale wiadomo, że przypadków nie ma.
OdpowiedzUsuńCzasem wydaje się, że przyszły przypadkiem, a tak naprawdę idealnie wpasowują się w moment, nasze życie i serce.
UsuńZostać wybranym przez kota, to niezwykły zaszczyt. Jeżeli ktoś tak wolny, jak kot, chce z nami przebywać, można być dumnym.
OdpowiedzUsuńZgadza się. To prawdziwy honor. Kiedy kot pozwala Ci wejść do swojego świata, wiesz, że jesteś wyjątkowy.
UsuńPiękny, pomysłowy i ciepły opis tych Twoich, nie-Twoich muszkieterów :) Każdy z nich piękny, choć z innej bajki :)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie mam tylko dwa koty. Praktycznie zaś... niech pomyślę... jakieś cztery więcej. Wszystkie od sąsiadów, jeden być może bezdomny. Koty już mają to do siebie, że ich przeszłość bywa bardzo tajemnicza. Zachowują swoje sekrety dla siebie. Jak to mawiają - gentleman never tells* ;)
*dotyczy też kotowatych
Tak, każdy kot to tajemnica, inna bajka i osobna opowieść. Nawet jeśli wydaje się, że znamy je wszystkie, zawsze mają coś, co zostawiają tylko dla siebie. Bo dżentelmenem się jest nawet wtedy, gdy ma się futro i ogon😉
UsuńKrulova Miecka to moj pierwszy w zyciu kot, do tamtej pory bylam psiara i na kotach sie nie znalam. Psy sa latwiejsze w obsludze, na milosc kota trzeba sobie zasluzyc, trzeba sie postarac, zwlaszcza na milosc tak trudnego i wymagajacego kota jak Krulowa. Bulka jest kotem o psim charakterze, przychodzi na zawolanie, slucha, rozumie. Miecka moze i slyszy, ale zachowuje sie jakby ogluchla. Koty to kosmici.
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że koty to kosmici i każdy rządzi własnym wszechświatem. A Bulka z psim charakterem to taki... hybrydowy kosmita 😉 Puszek też czasem zachowuje się jak pies – aportuje, przychodzi na zawołanie i co najlepsze, nie trzeba go wyprowadzać na spacer 😉
UsuńCudowna opowieść o pięknych "panach" nie posiadających rodowodu. Są tacy zwyczajni prości, a jakże uroczy. Nie oczekujący nic więcej tylko miłości, karmy i ...kuwety.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Zwyczajni, a jednak tak wyjątkowi. Dla mnie to najszlachetniejsza z ras, bo sercem, mądrością i czułością przewyższają wszystkie inne.
UsuńPozdrawiam cieplutko🙂
Ale ładnie opisane, wywołujesz uśmiech na twarzy 😊 Nie dziwię się, że zajmują poważne miejsce w Twoim sercu, naprawdę 👍
OdpowiedzUsuńDziękuję🙂 Każdy z nich ma swoje małe, wyjątkowe miejsce w sercu bo razem tworzą prawdziwą radość na co dzień.
UsuńI to czytam pomiędzy wierszami 👍 Mimo że ja jestem bardziej za psami (choć nie lubię szeregowania m.in. ludzi), koty też bardzo lubię. Może dlatego, że od zawsze u nas w domu były psy. Koty rzadziej.
UsuńLubię psy. Są wierne i pełne energii. Ale koty mają w sobie coś zupełnie innego: tę subtelną magię, spokój i mruczące ciepło, które potrafi rozgrzać serce. Nie trzeba ich „szeregować”, wystarczy po prostu je obserwować i cieszyć się ich obecnością.
UsuńMusisz bardzo kochać koty, skoro poświęciłaś im nawet swojego bloga. Życzę przyjemnego września i wielu mruczących tematów. Serdecznie pozdrawiam. 🤗😺
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Tak, koty mają w sobie tyle magii i ciepła, że nie mogłam się oprzeć. Życzę Ci również wspaniałego września pełnego spokoju i radości🙂
UsuńPiękna historia i pięknie opisana. Kotki jak chyba żadne inne zwierzęta potrafią zaprezentować swój indywidualny charakter jeśli jesteśmy wystarczająco uważni, żeby to dostrzec. Kotki Twojej Siostry to wspaniała trójka muszkieterów, jako człowiek żyjący w bliskim kontakcie z podobną tróją potwierdzam, że wszystko co napisałaś na temat tych zwierząt jest prawdą i tylko prawdą. Z tego co wiem, kotki we fraku czyli takie jak Cudek są nadzwyczaj empatyczne i niezastąpione w kontakcie z ludźmi, którzy mają problemy zdrowotne. Buraski bardzo sprytne i zaradne, a rude to zupełnie inna kategoria, o czym się przekonałam, kiedy zamieszkał z nami Furianuszek, który jest strasznym gadułą i ma ogromny zasób kocich słów. Przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia Tobie, Twojej siostrze i Waszej kociej gromadce!
OdpowiedzUsuń
UsuńBardzo dziękuję za Twój komentarz. To prawda, koty mają niesamowitą zdolność pokazywania indywidualnego charakteru, jeśli tylko poświęcimy im uwagę. Twoja opowieść o Furianuszku i jego kocim słowniku bardzo mnie wzruszyła.
Przesyłam najcieplejsze pozdrowienia dla Ciebie i całej Twojej kociej gromadki. Niech mruczą i wnoszą w Twoje dni mnóstwo radości!
Z wyglądu, tego co zewnętrzne, podoba mi się Gracjan, ale pod względem charakteru- osobowości opisanej przez ciebie - pociąga mnie Cudek. Mieć takiego Cudka w skórze Gracjana... miodzio.
OdpowiedzUsuńMarzenie... Cudek w skórze Gracjana. Ale wiesz… może właśnie w tym tkwi urok, że rzadko dostajemy pakiet 2 w 1 i niestety trzeba wybierać między błyskiem oka a ciepłem serca… Albo pozwolić się zaskoczyć.
UsuńJestem kociarą w najwyższym stopniu. Twoja opowieść to miód na moje serce, jest cudowna! 🐾🐾🐈🐈⬛
OdpowiedzUsuńDziękuję🙂 Twój komentarz to miód na moje serce🙂😸🐾
UsuńTak pięknie napisałaś i takie cudne te koty, że muszę natychmiast pomiziać mojego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wystarczy jedno spojrzenie albo wspomnienie i ręka sama się wyciąga do miziania. Twój pewnie już mruczy z zadowolenia.
UsuńLovely story and beautiful cats 🐈 😻
OdpowiedzUsuńThank you, Linda🙂
UsuńPiękna i wzruszająca opowieść. Urocze są te koty. Aż chciałoby się je przytulić i wygłaskać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoty naprawdę potrafią wzruszyć i rozczulić, a przytulanie i głaskanie to dla nich (i dla nas) czysta magia. Pozdrawiam.
UsuńKoty przesłodkie, wszystkie trzy :)
OdpowiedzUsuńI trochę nie na temat. Chciałabym Cię zaprosić na spóźnioną parapetówkę ;-)
Kociaki dziękują za miłe słowa, a ja robię się na bóstwo i za chwilę jestem😉
UsuńKot jest od czego innego pies od czego innego - jak mówili kiedyś moi chłopcy. To święta prawda, a kocha się je równie mocno. Wspaniałe są koty Twojej siostry, każdy inny a wszystkie śliczne, mądre, kochane i wspólnie w zgodzie żyją. Wyobraź sobie, że choć Franek to król osiedla i rządzi (ostatnio wrócił z raną na uchu i grzbiecie) , to własnym, domowym kotom (są jeszcze u niego Lolek i Balbinka) nie pozwala wychodzić poza ogrodzenie, Lolka wręcz wpycha do domu 🐈⬛😀 Moje własne koty zawsze w domu żyły w zgodzie z psami. Misia wręcz rządziła całym towarzystwem choć była drobniutka :)
OdpowiedzUsuńPuszkowi szepnij na uszko, że jest najmądrzejszym kocim filozofem ❤️
Każdy kot i pies ma swoje miejsce w sercu, każdy rządzi trochę inaczej, a mimo to miłość jest taka sama. Franek to prawdziwy władca osiedla, a jego troska o bezpieczeństwo Balbinki i Lolka jest roczulająca.
UsuńPuszkowi oczywiście szepnęłam. Poczuł się zaszczycony i od razu zaczął filozofować na temat życia, świata i drzemki w promieniach słońca, mrucząc: mruczę w zgodzie ze światem, myślę powoli, ale mądrze i każda drzemka to medytacja nad sensem kociego życia.
❤️🐈⬛❤️
Usuń❤️❤️🐾
UsuńCudowne, z charakterem i swoim światem ♥️
OdpowiedzUsuńTo prawda🙂
UsuńLubię takie kocie opowieści :)
OdpowiedzUsuńCieszę się🙂
Usuń