Tamta sierpniowa sobota przywitała nas rześkim porankiem, który szybko ustąpił miejsca słonecznemu i gorącemu dniu.
Ruszyliśmy z Białej Góry przez stary, cichy las w Górach Słonnych. Ścieżka wiła się między drzewami, a słońce przenikające przez liście rzucało na nią złociste refleksy.
Las był pełen drobnych cudów. Wśród liści ukrywały się borowiki ceglastopore,
a pierwszy raz spotkana purchawka jeżowata zdawała się być nagrodą od lasu za odwagę, że znowu wyruszyliśmy na szlak.
Każdy krok był celebracją życia, a każdy oddech przypomnieniem jak wspaniale jest po prostu być. Tu i teraz. Razem.
Droga wiodła coraz wyżej. Dzień stawał się coraz gorętszy. A my podążaliśmy przed siebie ścieżką oświetlaną przez promienie, igrające w koronach drzew.
Las szumiał spokojem, szepcząc historie o burzach, o deszczu, o tym, że każda chwila, każdy oddech i każdy krok mają znaczenie.
Cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków i naszym śmiechem była ukojeniem dla ciała i duszy, a drobne niespodzianki natury- grzyby, kwiaty, mech, tajemnicze huby- dodawały tej wędrówce nutki magii.
Zebraliśmy kilka borowików szlachetnych, które po powrocie do domu zamieniły się w aromatyczny, kremowy sos do makaronu. Taka mała nagroda za wspólną wędrówkę.
Z Orlich Skałek widok rozciągał się daleko. Góry falowały w oddali, lasy mieniły się złocistym blaskiem, a nad wszystkim unosiła się lekka mgiełka, nadając krajobrazowi niemal baśniowego charakteru.
Usiedliśmy tam zmęczeni, ale szczęśliwi, w milczeniu chłonąc spokój i piękno natury, delektując się chwilą, poczuciem wolności i odzyskaną energią.
To nie była wyprawa imponująca dystansem ani trudnością. A jednak dla mnie miała wymiar szczególny. Była pierwszą wędrówką po leczeniu onkologicznym, po czasie bólu, zatrzymania i wyłączenia z życia.
Każdy krok, każdy głębszy oddech, każda mała niespodzianka na ścieżce- migotliwy promień słońca przefiltrowany przez liście, zapach wilgotnej ziemi, śpiew ptaków układały się w symfonię prostych radości.
Spacer stawał się czymś więcej niż wędrówką. Stawał się świętem życia, oddechu, obecności. Była to dla mnie symboliczna droga powrotu do świata pełnego barw, dźwięków i drobnych cudów, które tak łatwo przeoczyć w codziennym pośpiechu.
I w tej delikatnej magii czułam, że każdy krok przybliża mnie nie tylko do natury, lecz także do samej siebie.
Największe cuda kryją się w prostych krokach,
w starych lasach i w sercu,
które wciąż potrafi zachwycać się światem.
/Puszek 🐾/
Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...
*zdjęcia własne;













Pięknie opisane, bardzo poetycko. Ja tak nie umiem, ale gdybym umiała to właśnie w takie słowa bym ubrała tę wyprawę. Życzę więcej takich wypraw i by te małe radości zebrały się w jedną dużą i silną. Dużo zdrówka:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Tobie też życzę mnóstwa małych szczęść, które tworzą wielką radość. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńBardzo dziękuję:)))
Usuń❤️
UsuńBoszszsz... jak tam pieknie!!! Twoj post wyzwolil we mnie bolesna tesknote za lasem, spacerami, grzybobraniem. Kiedys bywalismy regularnie, teraz, z wiadomych przyczyn, nie jezdzimy w ogole. Musialabym pilnowac przez caly czas slubnego, zeby sie nie zgubil, Toye stale trzymac na smyczy, bo wskutek programu odnawiania poglowia zwierzat lesnych, mamy teraz pelno dzikow, wilkow i rysiow. Sama balabym sie, nie mam orientacji w lesie, moglabym sie zgubic. Ale okrutnie tesknie za lasem.
OdpowiedzUsuńLas potrafi wywołać tęsknotę za spokojem, zapachem ziemi, szumem drzew… Nawet jeśli teraz spacer byłby trudny, fajnie, że pamiętasz te chwile. Czasem wystarczy zamknąć oczy i poczuć w myślach tę leśną magię, a serce i tak trochę tam jest.
Usuńpozostając w szacunku dla osób, dla których priorytetem jest zadaniowość wyprawy, to moim akurat priorytetem jest haj, czy raczej antyhaj, który takiej przechadzce towarzyszy... czemu antyhaj?... bo wtedy jest się bliżej postrzegania tego, co jest, a nie tego, co jest iluzją, która jest tylko produktem myślenia... nasze i wszelkie inne Puszki świetnie to wiedzą...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Antyhaj naprawdę pozwala poczuć chwilę w pełni i szczerze, w takich momentach otwiera się serce na to, co naprawdę jest… a jeśli weźmiemy pod uwagę, że 6,5 km (w jedną stronę) szliśmy 3,5 godziny, to wiadomo, że każda minuta była pełna uważności i chłonięcia wszystkiego.
Usuńw Japonii jest taki klasztor buddyjski, w którym mnisi praktykują zen, czyli antymedytację... ale jest pewna różnica... bazowa praktyka zen to jest siedzenie według prostej instrukcji "po prostu siedź", za to w tym klasztorze mnisi zamiast siedzieć chodzą, według instrukcji "po prostu chodź" :)
UsuńWygląda na to, że w tym klasztorze wymyślili genialny sposób na pogodzenie duchowości z krokomierzem w aplikacji zdrowotnej😉
UsuńPięknie tam! Aż pozazdrościłam, oglądając zdjęcia…
OdpowiedzUsuńBo to piękne miejsce. Cieszę się, że zdjęcia wywołały tyle pozytywnych emocji.
UsuńPiękna celebracja życia i codzienności - Twojego małego, prywatnego zwycięstwa i powrotu do "świata żywych". Domyślam się, jak cudownie smakowały te wspólne chwile na łonie natury, a przede wszystkim te wszystkie stare, ale jednocześnie nowe "pierwsze razy".
OdpowiedzUsuńKochana, życzę Ci wspaniałego tygodnia obfitującego w magiczne momenty :)
UsuńTak, te chwile na łonie natury były naprawdę wyjątkowe. Pełne małych odkryć i drugich „pierwszych razów”. Twoje życzenia trafiają idealnie – dziękuję Ci serdecznie! Niech Twój tydzień będzie równie magiczny!
Każde miejsce, każda droga mogą być rajem na ziemi, jeśli cieszą, powodują zachwyt naturą , a bliskość ukochanej osoby podwaja wrażenia!
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść!
Dziękuję za miłe słowa, Jotko.
UsuńTo cudowne, że są tacy ludzie, którzy potrafią dostrzegać dary codzienności. Rozumiem, że w Twojej sytuacji zdrowotnej te bodźce odbierane są szczególnie wrażliwie, ale fakt, że i tak je dostrzegasz i doceniasz jest dla mnie ogromnie cenny.
OdpowiedzUsuńPięknymi słowami opisałaś swoje emocje wynikające z - wydawałoby się - zwykłego spaceru. Jakże często nie dostrzegamy, jakimi pięknymi miejscami otacza się nasza rzeczywistość. Życzę Ci, kochana, wszystkiego najpiękniejszego. Niech Twoja wrażliwa dusza raczy nas częściej takimi poetyckimi opisami naszej kolorowej powszedniości!
Dziękuję Ci z całego serca. Twoje słowa bardzo mnie poruszyły. Staram się dostrzegać te małe cuda wokół nas, bo to one naprawdę tworzą piękno codzienności. Cieszę się, że moje opisy mogą też komuś sprawić radość. Dziękuję pięknie za życzenia i pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
UsuńWspaniała wędrówka. Dziękuję Ci, że mogłam ją z Tobą odbyć w wirtualnym trybie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cieszę się, że mogłaś wirtualnie wędrować razem z nami. Pozdrawiam ciepło.
UsuńTo coś więcej niż tylko spacer, a każdy szczegół to małe szczęście dla duszy i ciała. Pięknie opisane, miłego wtorku 👍
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, każdy szczegół potrafi napełnić duszę radością i spokojem. Tobie również wspaniałego wtorku.
UsuńPrzeżyte traumy często sprawiają , że przewartościowujemy swoje życie, aktualizujemy swoje priorytety, stajemy się uważniejsi i wrażliwsi . Stajemy się bardziej świadomi ulotności i kruchości tego co się życiem zwie ... dlatego, zaczynamy chłonąć każdy jego przejaw jak gąbka i cieszyć się każdą darowaną chwilą , każdą możliwością bycia znowu sobą. Pozdrawiam :) Ps. piękne foty, jak zawsze magiczna opowieść. Życzę wielu wspaniałych wypraw i równie wspaniałych przeżyć. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci z całego serca. Masz absolutną rację. Te doświadczenia uczą nas pełniej doceniać każdy moment i cieszyć się tym, że możemy być sobą. Cieszę się, że moje zdjęcia i opowieść sprawiły Ci radość. Tobie również życzę wielu pięknych wypraw i magicznych przeżyć🙂
UsuńPrzepięknie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńCzy dobrze zrozumiałam, że to koniec zaplanowanego leczenia? Nie śpieszę z gratulacjami żeby nie zapeszyć, ale jeśli tak, to cieszę się razem z Tobą. Piękna jest pierwsza wycieczka po powrocie do normalności, wszystko człowieka cieszy - widoki, zapachy, powiew wiatru, a przede wszystkim fakt, że nasze ciało zaczyna współpracować i odpowiada na to co pomyśli głowa. Wiem jakie to wspaniałe uczucie bo sama po wszczepieniu endoprotez liczyłam każdy krok jaki zrobiłam i cieszyłam się z każdego pokonanego metra. Życzę Ci jak najwięcej takich prostych radości, niech dobre chwile zostaną z Tobą na zawsze! 🌞💙🌹
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz. Twoje słowa bardzo mnie wzruszyły. Masz całkowitą rację, każda pierwsza wycieczka po takim etapie jest wyjątkowa. Każdy krok, każdy powiew wiatru, każdy widok cieszy podwójnie. Jeśli chodzi o leczenie to zakończyłam chemię. Teraz jestem w trakcie dwuletniego leczenia podtrzymującego rytuksymabem (wlew co 2 miesiące) bo chłoniak na którego choruję niestety nie jest w pełni uleczalny. Dziękuję za życzenia. Pozdrawiam serdecznie i załączam miziaki dla kociej ferajny.
UsuńŻyczę Ci żeby remisja trwała jak najdłużej i będę za to trzymała kciuki z całych sił. We Włoszech przez pewien czas pracowałam na oddziale przeszczepu szpiku, choć od tej pory minęło wiele lat pamiętam każdego pacjenta, bo ich zmagania z chorobą były dla mnie niesamowitą lekcją pokory wobec życia, nauką jak doceniać to co mam i jak się brać z losem za bary, kiedy mi rzuca kłody pod nogi. 🫶🫶🫶🫶🫶z Ostródy!
UsuńDziękuję za te słowa i za trzymane kciuki.
UsuńTwoje doświadczenia są naprawdę cenne. Pokazują, jak ogromną siłę i pokorę potrafi w nas wzbudzić życie. Cieszę się, że mogę dzielić się swoimi małymi zwycięstwami, a Twoje wsparcie jest dla mnie bardzo ważne. Życzę zdrowia i pozdrawiam z Krakowa🫶🫶🫶🫶
Piękna fotorelacja. :) Miło było powędrować z Wami. Życzę dużo zdrowia. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. A życzenia zdrowia przyjmuję całym sercem.
UsuńWspaniała wycieczka, a jakie piękne widoki!
OdpowiedzUsuńPurchawki jeżowatej nigdy nie widziałam i nawet nie wiedziałam, że takie są.
Dziękuję. Sama byłam zdumiona, kiedy natknęłam się na tę purchawkę. To był mój pierwszy raz.
UsuńWłaśnie wpadło mi do głowy, że w swojej niezwykłości warta jest własnej opowieści :-)
UsuńOpis górskiej wędrówki, bogactwa i różnorodności lasu oraz powrotu do siebie i do zdrowia, uzdrawiającej siły natury i tego, co w życiu najpiękniejsze, jest bezcenny. Uśmiecham się do Ciebie i
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam! 🤗🫶
Dziękuję za te piękne słowa. Natura rzeczywiście ma niezwykłą moc. Oduśmiecham się i przesyłam serdeczne pozdrowienia!
UsuńObserwuje kilku blogerów, którzy regularnie organizują takie wędrówki. A ich górskie przygody zawsze są przepełnione taką pozytywną energią.
UsuńJa po prostu lubię wędrować i nie muszą to być koniecznie górskie wyprawy. Mam w planach kilka wędrówek i mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi je zrealizować. Najważniejsza jest radość z odkrywania świata na własnych nogach.
UsuńCzłowiek, który ma za sobą trudne chwile w życiu, potrafi docenić każdy drobiazg, każde piękno, każdy sukces...
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Czasem to właśnie doświadczenie trudnych chwil sprawia, że zwykłe rzeczy stają się niezwykłe.
UsuńZ tego opisu wędrówki po lesie byłby naprawdę dobry wiersz. Kocham lasy, uwielbiam tam być. Cieszę się, że symbolicznie wróciłaś do siebie i życzę Ci zdrowia. Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę u mnie.
OdpowiedzUsuńLas rzeczywiście potrafi przywrócić spokój i przypomnieć, kim jesteśmy. Niech każdy Twój spacer będzie pełen tej samej radości i cichej magii. Dziękuję za rewizytę. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńAle pięknie to opisałaś ❤️ Czuć w tych słowach i zdjęciach ogromną wdzięczność za życie i siłę, jaką daje natura. Orle Skałki same w sobie są magiczne, ale w Twojej opowieści nabierają jeszcze głębszego znaczenia. Szacun za tę drogę i wielkie brawa za każdy krok
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękne słowa. Cieszę się, że razem możemy poczuć tę siłę natury i docenić każdy krok tej drogi.
UsuńKiedy czytam Twoje opowieści, jak ta o spacerze po lesie wszystko nabiera innego wymiaru. Każdy krok w tak pięknych okolicznościach przyrody to krok ku życiu, w którym ceni się każdą najmniejszą chwilę. To jest najpiękniejsze, by cieszyć się drobiazgami, które normalnie gdzieś by nam umknęły po drodze...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje opowieści pozwalają dostrzec te drobne cuda i piękne jest, że możemy je dzielić razem, choćby słowami.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Niby nic, zwykły spacer po lesie a taka bijąca radość i wielka przyjemność. Las skrywa tajemnice, które odkrywa tylko ten, kto potrafi patrzeć i słuchać. W czasie tego spaceru dostrzegłaś tyle niezwykłych rzeczy. Były grzyby, bukowe orzeszki, czarodziejski mech, cudowny zapach igliwia i przede wszystkim niezwykłość otaczającej przyrody.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję Ci za piękne słowa.
UsuńLas rzeczywiście kryje w sobie drobne cuda. Cieszę się, że razem dostrzegamy tę niezwykłość.
Ściskam Cię mocno.
Nie, nie, NIE! Góry to zło w czystej postaci! Żadnych schodów, żadnego pięcia się pod górkę. Tylko las kocham 🌲🌳🍄🍄🟫.
OdpowiedzUsuńLas ma w sobie spokój i miękkość, której górom brakuje. Cieszę się, że kochasz naturę na swoich warunkach🙂
UsuńPiękna wycieczka, piękne wspomnienie.
OdpowiedzUsuńPrzy każdym zdjęciu brałem głęboki oddech, chciałem być bliżej.
Bardzo mi miło, że tak odczułeś te chwile. Cieszę się, że zdjęcia mogły Cię choć na moment przenieść bliżej tego miejsca.
UsuńBeautiful photos! And your descriptions are fantastic! Thank you so much for sharing!
OdpowiedzUsuńThank you so much! I'm really glad you enjoyed the photos and descriptions. Sharing these little moments is such a joy for me.
UsuńLindo viaje. te mando un beso.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias.
UsuńWitaj słoneczną końcówką lata
OdpowiedzUsuńPiękna wędrówka. Zatęskniłam za taki wyjazdem. Kiedyż to ja byłam w podobnym miejscu? A przecież niezmiennie uwielbiam takie dróżki.
Może następnym razem? Teraz ruszam w innym kierunku
Pozdrawiam przygotowaniami do jesiennego wyjazdu
Takie dróżki mają w sobie coś magicznego, prawda? Czasem wystarczy tylko pomyśleć o kolejnym wyjeździe, a serce już tęskni. Może następnym razem uda się wyruszyć w podobne miejsce, a na razie życzę Ci cudownych przygód w tym innym kierunku.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Mój brat coś wie na temat chodzenia po lesie. Ostatnio ma fazę na grzybobranie.
OdpowiedzUsuńJa sama boję się lasu, a właściwie kleszczy. Chociaż w ogródku mam 6 choinek, na których pewnie też są kleszcze bo moja kotka czasem je przynosi xD
Uwielbiam zbierać grzyby:-)
UsuńNajwięcej kleszczy złapałam na działce i w ogrodzie.
Przepiękny opis:) Wprawdzie mam lasek za osiedlem, ale nie ma piękniejszego (dla mnie) miejsca niż nasza Małopolska. Moja babcia mówiła "gdzie się kto ulągnie tam ciągnie" i miała absolutną rację :) W duszy mam wciąż obrazy tenczyńskich miejsc, których już nie ma, a w realu Szczawnicę... Na grzybach się nie znam, wolałam zawsze patrzeć w górę, na poruszające się na wietrze korony drzew niż na ziemię pod nogi. no i się nie nauczyłam, ale za to sobie kupię bo lubię :) Buziaki kochana ❤️
OdpowiedzUsuńW słowach Twojej babci jest wielka mądrość. Mój Mąż ciągnie na Podkarpacie, do Sanoka i w Góry Słonne, a ja wciąż sercem wracam w swoje strony, dlatego doskonale rozumiem Twoją tęsknotę za Małopolską.
UsuńRozpoznawać grzyby nauczył mnie mój Tato🙂 ale zawsze można je kupić. Patrzenie w górę ma swój urok bo drzewa są jak żywe katedry, a radość z leśnego spaceru pozostaje ta sama🙂
Przytulam kochana❤️
❤️❤️❤️
Usuń❤️❤️❤️
Usuń