Piszę, bo słowa są moim domem. Moim, czyli z pękniętą filiżanką, zapachem drożdżowego ciasta, które czasem się nie uda, ale i tak smakuje jak wspomnienie dzieciństwa. I z rozciągniętym swetrem, który już dawno powinien trafić do lamusa, ale przecież jest 'najukochańszy'.
Piszę, bo czasem to jedyny sposób, żeby wytrzymać. Żeby nie zniknąć pod warstwą codzienności, która rzadko bywa różowa. Bo zdarzają się dni, gdy świat traci ostrość. Kiedy dłonie drętwieją po leczeniu jakby chciały się wyłączyć ze wszystkiego. Gdy myśli rozchodzą się jak echo w lesie, a pamięć zamienia się w mleczną mgłę, której nie sposób złapać za ogon. Wtedy pisanie staje się moim antidotum. Każde zdanie jest jak rozprostowanie palców. Każde słowo jak promień słońca, przebijający się przez mgłę. To mój sposób na walkę. Z neuropatią, ze zmęczeniem, z niepokojem, który cicho puka w nocy.
Piszę, bo tak się odnajduję. Przypominam sobie, jaka byłam zanim przyszła choroba. Zanim rzeczywistość przestała być wygodna jak ulubiony dres.
Piszę, bo jest w tym magia, która czasem przychodzi z zapachem deszczu, czasem z kocim spojrzeniem lub niespodziewanym uśmiechem. To ta sama magia, która sprawia, że zwykła kawa smakuje jak obietnica, zachód słońca ma coś do powiedzenia, a historia o zgubionej skarpetce potrafi stać się opowieścią o życiu.
Piszę, bo w tej nieidealnej codzienności w tym pomiędzy -leczeniem, a życiem, troską o innych, a próbą zadbania o siebie- słowa stają się moją przestrzenią. Moim azylem. Kiedy siadam i piszę to... otwieram okno w duszy. Czasem wpada przez nie zapach letniego zmierzchu, czasem tylko wiatr, a czasem...wracam do siebie i zbieram się z rozsypanych myśli.
Piszę tak, jak czuję- z czułością do świata. Z humorem, który ratuje mnie przed zbyt poważnym traktowaniem własnych lęków. Z ironią, bo bez niej byłoby zbyt gładko.
Piszę, bo wierzę, że słowa mogą być jak ciepły koc- nie rozwiązują problemów, ale pomagają przetrwać i przytulają. I, że nie trzeba być głośnym, żeby zostać usłyszanym. Bo nauczyłam się, że nie każda historia musi mieć morał, ale każda zasługuje na opowiedzenie.
Piszę. Nie dla lajków, nie dla statystyk. Ale po prostu z sercem na dłoni, z duszą w słowach i magią, która nie jest bajką, tylko codziennym wyborem.
I z Puszkiem u boku.
Człowiek pisze, kiedy już nie chce tylko miauczeć pod nosem.
A najlepiej pisze, kiedy pisze sobą.
/Puszek 🐾/
Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...
Rozumiem Cię, a Puszek ma rację, pisanie sobą dla niektórych ludzi jest koniecznością, a także wentylem bezpieczeństwa i oswajaniem spraw, by łatwiej się z nimi uporać. Ja kiedyś dzięki pisaniu częściowo oswoiłam moją emigracyjną samotność, bo chociaż była moim wyborem, to nie znaczy, że nie bolało. Trudno mi znaleźć właściwe słowa, ale z całego serca życzę Ci, aby te wszystkie bóle i niepokoje jak najszybciej odeszły w niepamięć. Myślę, że obecność Puszka jest wielkim darem i wsparciem, bo koty w takich sytuacjach wykazują się niezwykłą intuicją i potrafią wesprzeć bliskiego człowieka swoją obecnością. Życzę Wam dużo szczęścia i spokoju!
OdpowiedzUsuńJa tez pisze, glownie zeby cwiczyc polski, pisze od 15 lat, bo tez bardzo lubie pisac. Ale nigdy nie dorownam Wam z Puszkiem, nie umiem tak ladnie. Moja polszczyzna sila rzeczy jest coraz ubozsza, staram sie i probuje, ale nie dostane literackiego Nobla, Wy z Puszkiem macie szanse. ;)
OdpowiedzUsuńKiedy weszłam do Ciebie pierwszy raz od razu poczułam, że mamy podobnie. Piszemy by wyrzucić z siebie to co boli. Napisać o tym co cieszy. Co pozostawia ślad w sercu i w słowach. Pisanie jest jak porządkowanie myśli w nieustannym chaosie, który nie pozwala na spokój. Właśnie w pisaniu to układanie pomaga ujarzmić nasze obawy, lęki, które pojawiają znienacka. Dobrze, że jest Puszek, który stymuluje wszystkie trudne i bolesne chwile i dobrze, że piszesz siebie i swoje życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie :)
Piękne oczy Puszka, który wszystko rozumie, który wszystko czuje. Po prostu cudny kot!
OdpowiedzUsuńI ja zaczęłam pisać 20 lat temu, gdy pisaniem chciałam zatrzymać, odwrócić niepokój. Pisałam o codzienności, zwyczajnej, a przecież innej dla każdego z nas. I czasem zapominałam o niepokoju, o lękach. Pisz! Piszesz wspaniale, to białe wiersze, zawsze życzliwe ludziom i światu. Czytam ciebie i często sie uśmiecham, a dziś tylko zaduma...wszystkiego najlepszego, co może ci dać świat! Serdecznie przytulam!
motywacje do pisania, a dokładniej do tworzenia postów bywają tak rozmaite, że każdą przyjmuję ze zrozumieniem, zaś wiele, w tym Twoje, z szacunkiem i życzliwym uśmiechem...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)