Piszę, bo słowa są moim domem. Moim, czyli z pękniętą filiżanką, zapachem drożdżowego ciasta, które czasem się nie uda, ale i tak smakuje jak wspomnienie dzieciństwa. I z rozciągniętym swetrem, który już dawno powinien trafić do lamusa, ale przecież jest 'najukochańszy'.
Piszę, bo czasem to jedyny sposób, żeby wytrzymać. Żeby nie zniknąć pod warstwą codzienności, która rzadko bywa różowa. Bo zdarzają się dni, gdy świat traci ostrość. Kiedy dłonie drętwieją po leczeniu jakby chciały się wyłączyć ze wszystkiego. Gdy myśli rozchodzą się jak echo w lesie, a pamięć zamienia się w mleczną mgłę, której nie sposób złapać za ogon. Wtedy pisanie staje się moim antidotum. Każde zdanie jest jak rozprostowanie palców. Każde słowo jak promień słońca, przebijający się przez mgłę. To mój sposób na walkę. Z neuropatią, ze zmęczeniem, z niepokojem, który cicho puka w nocy.
Piszę, bo tak się odnajduję. Przypominam sobie, jaka byłam zanim przyszła choroba. Zanim rzeczywistość przestała być wygodna jak ulubiony dres.
Piszę, bo jest w tym magia, która czasem przychodzi z zapachem deszczu, czasem z kocim spojrzeniem lub niespodziewanym uśmiechem. To ta sama magia, która sprawia, że zwykła kawa smakuje jak obietnica, zachód słońca ma coś do powiedzenia, a historia o zgubionej skarpetce potrafi stać się opowieścią o życiu.
Piszę, bo w tej nieidealnej codzienności, w tym pomiędzy -leczeniem, a życiem, troską o innych, a próbą zadbania o siebie- słowa stają się moją przestrzenią. Moim azylem. Kiedy siadam i piszę to... otwieram okno w duszy. Czasem wpada przez nie zapach letniego zmierzchu, czasem tylko wiatr, a czasem...wracam do siebie i zbieram się z rozsypanych myśli.
Piszę tak, jak czuję- z czułością do świata. Z humorem, który ratuje mnie przed zbyt poważnym traktowaniem własnych lęków. Z ironią, bo bez niej byłoby zbyt gładko.
Piszę, bo wierzę, że słowa mogą być jak ciepły koc- nie rozwiązują problemów, ale pomagają przetrwać i przytulają. I, że nie trzeba być głośnym, żeby zostać usłyszanym. Bo nauczyłam się, że nie każda historia musi mieć morał, ale każda zasługuje na opowiedzenie.
Piszę. Nie dla lajków, nie dla statystyk. Ale po prostu z sercem na dłoni, z duszą w słowach i magią, która nie jest bajką, tylko codziennym wyborem.
I z Puszkiem u boku.
Człowiek pisze, kiedy już nie chce tylko miauczeć pod nosem.
A najlepiej pisze, kiedy pisze sobą.
/Puszek 🐾/
Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...
*zdjęcie własne;
Rozumiem Cię, a Puszek ma rację, pisanie sobą dla niektórych ludzi jest koniecznością, a także wentylem bezpieczeństwa i oswajaniem spraw, by łatwiej się z nimi uporać. Ja kiedyś dzięki pisaniu częściowo oswoiłam moją emigracyjną samotność, bo chociaż była moim wyborem, to nie znaczy, że nie bolało. Trudno mi znaleźć właściwe słowa, ale z całego serca życzę Ci, aby te wszystkie bóle i niepokoje jak najszybciej odeszły w niepamięć. Myślę, że obecność Puszka jest wielkim darem i wsparciem, bo koty w takich sytuacjach wykazują się niezwykłą intuicją i potrafią wesprzeć bliskiego człowieka swoją obecnością. Życzę Wam dużo szczęścia i spokoju!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za mądre słowa. Tak, pisanie rzeczywiście potrafi być ratunkiem i dla serca, i dla myśli. To, co napisałaś o swojej emigracyjnej samotności, poruszyło mnie. Czasem nawet dobrowolne wybory potrafią zaboleć, prawda?
UsuńPuszek jest moim codziennym wsparciem. Zawsze znajdzie sposób, by mnie rozbawić albo po prostu być obok.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja tez pisze, glownie zeby cwiczyc polski, pisze od 15 lat, bo tez bardzo lubie pisac. Ale nigdy nie dorownam Wam z Puszkiem, nie umiem tak ladnie. Moja polszczyzna sila rzeczy jest coraz ubozsza, staram sie i probuje, ale nie dostane literackiego Nobla, Wy z Puszkiem macie szanse. ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy pięknie ale pisanie to nie wyścig po Nobla😉tylko radość. Twój polski jest piękny, a 15 lat pisania to dowód pasji i wytrwałości.
UsuńKiedy weszłam do Ciebie pierwszy raz od razu poczułam, że mamy podobnie. Piszemy by wyrzucić z siebie to co boli. Napisać o tym co cieszy. Co pozostawia ślad w sercu i w słowach. Pisanie jest jak porządkowanie myśli w nieustannym chaosie, który nie pozwala na spokój. Właśnie w pisaniu to układanie pomaga ujarzmić nasze obawy, lęki, które pojawiają znienacka. Dobrze, że jest Puszek, który stymuluje wszystkie trudne i bolesne chwile i dobrze, że piszesz siebie i swoje życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie :)
Tak, pisanie to dla mnie prawdziwa droga do oswajania trudnych emocji i zatrzymywania tego, co ważne i piękne w życiu. A obecność Puszka i jego mruczenie to dla mnie codzienna dawka ukojenia i wsparcia.
UsuńŚlę Ci dużo ciepła i spokoju.
Piękne oczy Puszka, który wszystko rozumie, który wszystko czuje. Po prostu cudny kot!
OdpowiedzUsuńI ja zaczęłam pisać 20 lat temu, gdy pisaniem chciałam zatrzymać, odwrócić niepokój. Pisałam o codzienności, zwyczajnej, a przecież innej dla każdego z nas. I czasem zapominałam o niepokoju, o lękach. Pisz! Piszesz wspaniale, to białe wiersze, zawsze życzliwe ludziom i światu. Czytam ciebie i często sie uśmiecham, a dziś tylko zaduma...wszystkiego najlepszego, co może ci dać świat! Serdecznie przytulam!
Dziękuję za miłe słowa i za to, że podzieliłaś się swoją historią. To prawda, że pisanie potrafi zatrzymać niepokój i odmienić codzienność, nadając jej nowy sens.
UsuńObecność Puszka naprawdę dodaje mi sił.
Cieszę się, że moje „białe wiersze” potrafią wywołać uśmiech i chwilę zadumy. Przytulam Cię serdecznie.
motywacje do pisania, a dokładniej do tworzenia postów bywają tak rozmaite, że każdą przyjmuję ze zrozumieniem, zaś wiele, w tym Twoje, z szacunkiem i życzliwym uśmiechem...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Tak po prostu dziękuję Ci za miłe słowa i życzliwy uśmiech🙂
UsuńBo trzeba mieć jakiś swój wentyl do spuszczania nieświeżego powietrza. A piszesz wspaniałe 🫶🙂
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Dziękuję🙂
UsuńMyślę, że Cię rozumiem. Też mam mnóstwo chorób; już się przyzwyczailam do nich. KIedy byłam zdrowa tego nie doceniałam... Teraz chwytam każdy dzień.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że pisanie Ci pomaga! Czasem trzeba się wygadać, nawet jeśli w sposób wirtualny.
Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę <3
Masz rację, choroby wiele uczą i sprawiają, że każdy dzień zyskuje nową wartość.
UsuńZdrówka Ci życzę!
Wspaniały wpis...czuć , że sercem pisany...dlatego trafił do mnie i mnie poruszył. Z autopsji wiem, że trudne doświadczenie, nie musi oznaczać utraty sensu życia. Zmienia nam perspektywę, skłania do przewartościowania życiowych celów i priorytetów, sprawia, że skupiamy uwagę na tym, co naprawdę ważne. Pomimo trudności, doświadczenie choroby może prowadzić do rozwoju osobistego, zwiększonej empatii i poczucia wdzięczności za życie. Stajemy się uważniejsi , wrażliwsi, odnajdujemy nowe wartości. Nasza emocjonalność musi znaleźć swoje ujście. Twoim katalizatorem są słowa , moim dla przykładu stała się fotografia. :) Trzymaj się i pisz bo robisz to pięknie . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrudne doświadczenia potrafią odmienić nasze życie, otworzyć oczy na to, co najważniejsze, i rozwinąć w nas empatię oraz wdzięczność. Fotografowanie jest wspaniałym sposobem na wyrażenie siebie i emocji.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Pisanie jest często terapeutyczne :D
OdpowiedzUsuńZgadza się.
UsuńPrzykro mi, że chorujesz na tak upierdliwe schorzenie. Rozumiem Twój stosunek do słów - param się nimi od bardzo wczesnego dzieciństwa. Piszę i w ten sposób choć na chwilę uciekam od świata.
OdpowiedzUsuńNajcięższy czas już za mną, ale skutki uboczne leczenia onko wciąż dają o sobie znać.
UsuńDobrze, że też znajdujesz w słowach swoją przystań🙂
Dobrze Cię rozumiem. Moje pisanie jest też w pewien sposób terapeutyczne dla mnie. I ja czasem zastanawiam się jaka byłam dawniej przed pogłębieniem się mojej choroby.
OdpowiedzUsuńA rozciągniętego ale ulubionego swetra też nie potrafię wyrzucić. I nie tylko jego...
Pisz nadal. Nie chowaj tego do szuflady. Lubię czytać Twoje opowieści.
Pozdrawiam serdecznie i siły życzę
Pisanie bywa prawdziwą terapią i sposobem na spotkanie z samą sobą, nawet gdy choroba zmienia wiele. Te ulubione rzeczy też są dla mnie ważne, niosą wspomnienia i poczucie bezpieczeństwa.
UsuńDziękuję, że czytasz moje opowieści i dodajesz mi sił. Obiecuję, że nie zamknę ich w szufladzie.
Ściskam serdecznie.
Dobrze, że jesteś! Dobrze, że piszesz! Dobrze, że TAK piszesz…
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję🙂
UsuńTwoje pisanie nazwałabym poezją, choć z pozoru to proza.
OdpowiedzUsuńCzasami w każdym słowie lub doborze słów jest więcej ciepła i uroku, niż zdoła pomieścić nasze serce!
Jotko, istnieje jeszcze coś takiego jak proza poetycka 😀
Usuń@Jotka
UsuńCieszę się, że moje słowa potrafią tak zadziałać. To najlepsza nagroda dla mnie.
@Frau Be
UsuńMiło mi, że moje teksty mogą tam odnaleźć swoje miejsce.
Frau Be , wyjęłaś mi to z głowy, och ta skleroza!
UsuńAleż pięknie napisałaś. I jest to poezja w formie prozy!!! Moje uznanie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję🙂
UsuńJesteś wspaniałą osobą :)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci spokoju i pogody ducha.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję bardzo i również serdecznie pozdrawiam🙂
UsuńPisanie jest lekarstwem dla duszy. Pisanie to wolność. Słowa mają moc. Pozdrawiam serdecznie. 🤗
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane. Czasem kilka zdań potrafi być najlepszym lekarstwem dla duszy.
UsuńPozdrawiam!
Zwłaszcza jeśli ktoś na nie czeka. Dobrego weekendu. 🫶🤗
UsuńZgadzam się.
UsuńDziękuję i życzę pięknego weekendu🫶🙂
Piszesz pięknie... To jak bajka, ukojenie, uśmiech na twarzy.. Same pozytywne emocje. Każdy ma swój sposób na własne lęki, niepokoje. Pisanie, malowanie..
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy..
To ogromna radość wiedzieć, że to, co piszę, może dawać komuś ukojenie i uśmiech. Masz rację, każdy ma swój sposób na oswojenie lęków i niepokojów.
UsuńPowoli puszkuję w głowie kolejne opowieści, które przyniosą trochę ciepła i dobrych emocji🙂
Pozdrawiam Cię cieplutko🙂
Pisz, kochana, pisz, bo robisz to wyśmienicie! Niezmiennie zachwyca mnie Twoja łatwość w wyrażaniu myśli, tego, co Ci gra w duszy, a także poetyckość i nastrojowość Twojego stylu. W moich marzeniach widzę siebie opatuloną kocem, z deszczem za oknem i z Twoją powieścią w dłoniach :) Już Ci to kiedyś pisałam ‒ relaksuje mnie czytanie Twoich wpisów. Nawet jeśli poruszasz ciężki temat, to robisz to z ogromną lekkością i gracją. Sama więc widzisz... Twoja internetowa twórczość ma same zalety ‒ pomaga nie tylko Tobie, lecz także innym :) Nic tylko pisać! :)
OdpowiedzUsuńU mnie to niestety tak nie działa, więc zazdroszczę, że pisanie jest dla Ciebie antidotum na wszystkie bolączki. Ja mam przeważnie wtedy blokadę.
Tradycyjnie już ślę Ci moc pozytywnych myśli :)
Zapomniałam dodać... tylko czemu Puszek taki... niepocieszony na tej fotce? Przyznaj się, koniecznie musiałaś zilustrować ten wpis i w tym celu wybudziłaś biedaka ze słodkiej drzemki, stąd też ta niezadowolona minka? ;)
OdpowiedzUsuńPS
Uwielbiam Puszkowe mądrości! Mógłby konkurować z największymi starożytnymi filozofami :)
Dziękuję Ci ogromnie za te słowa🙂 To naprawdę cudowne, gdy ktoś tak pięknie odbiera to, co tworzę. Najlepiej czuję się właśnie w takich krótkich opowieściach. Może kiedyś powstanie z nich „Puszkowy” zbiór mądrości albo cykl „Bajki o Mirabelce” 🤭, ale powieść… to raczej nie moja bajka.
UsuńRozumiem, że nie każdy potrafi albo chce pisać o tym, co „leży mu na wątrobie”. Dla mnie to sposób, by poukładać się sama ze sobą, zwłaszcza po trudnym okresie w życiu. Zastanawiam się, co będzie gdy już to osiągnę...
Historia zdjęcia jest zupełnie inna, niż myślisz 🙂 Zrobił je mój mąż jakieś dwa lata temu, kiedy siedziałam z książką, a Puszek, jak to Puszek, postanowił pozować po swojemu. Zdjęcie świetnie wpasowało się do tej notki, choć mina… On jest mistrzem wszelakich min i chyba trochę lubi wyglądać na niepocieszonego 😉
Ściskam Cię serdecznie🫶
Zwróciłaś uwagę na bardzo ciekawą rzecz: Pozornie prosta czynność, jaką jest pisanie, może kryć za sobą cały ciąg przyczynowo-skutkowy, gdzie tekst jest nawet nie przystankiem końcowym, a stacją przesiadkową, bo przecież patrząc na swoje własne życie z boku, na wspomnienia, myśli i uczucia spisane własną ręką, można zmienić kurs lub zacząć coś całkiem nowego. Wiem to, bo sam kiedyś się zastanawiałem, po co ja piszę. Początkowo działo się tak dlatego, że unieruchomiony chorobą, tylko tak mogłem się komunikować z ludźmi spoza mojej książki telefonicznej. A teraz..., teraz to myślę, że chcę coś opowiedzieć lub przekazać. Nikt nie wie tylu rzeczy o moim życiu, co ja, a jeszcze mniej wie o moich fascynacjach. Gdy znikam za horyzontem, znika też pamięć. Pół biedy, gdy tylko znika, bo najgorsze jest to, że w jej miejsce pojawiają się konfabulacje. Tekst pisany działa odświeżająco, przypomina życie. Powodzenia w obu: pisaniu i życiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za mądre i poruszające słowa. Tak, pisanie to często nie cel sam w sobie, a właśnie taka „stacja przesiadkowa”, z której można ruszyć w zupełnie inną stronę niż się planowało. Dla mnie to też sposób na spojrzenie na własne życie z dystansu, a czasem nawet na znalezienie w nim nowych znaczeń.
UsuńPiszę, bo muszę ułożyć się sama ze sobą po trudnym czasie-nagłej śmierci taty, ciężkiej chorobie męża i swojej chorobie. Może pisałabym wcześniej, ale wtedy zwyczajnie nie miałam na to sił.
Twoja historia pokazuje, jak bardzo pisanie potrafi łączyć, leczyć i zachowywać pamięć — tę prawdziwą. Właśnie dlatego warto pisać, nawet jeśli zaczęło się od czegoś zupełnie innego.
Dziękuję Ci za życzenia i odwzajemniam — powodzenia w Twoim pisaniu i w codziennym życiu, które też przecież jest niekończącą się opowieścią.
Kochana ❤️Słowa mają moc, pisane często przeradzają się w rzeczywistość. Twoje są tak piękne, tworzą cudowną, zaczarowaną krainę utkaną z miłości, czułości, empatii i - kociego mruczenia :) Słowa leczą. Moją pierwszą powieść napisałam jako terapię po rozwodzie... Pozostałe też z potrzeby serca, zatrzymania przeżytych chwil, uwiecznienia fajnych ludzi otaczających mnie wówczas, oczywiście zwierzaków również :) Syn założył mi blog i to jest cała moja radość, tu prezentuję moje "dyrdymałki" i cieszę się przeogromnie, że się podobają. Wiem też, że słowa połączone z wizualizacją potrafią uzdrawiać, zmieniać świat, tworzyć nowe życie. Sprawdziłam na sobie :) Pisz więc, czytam z ogromnym wzruszeniem i przyjemnością. Przytulam Ciebie i Puszka ❤️
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję z całego serca za te słowa. Pisanie stało się dla mnie sposobem na poukładanie się ze sobą po bardzo trudnym czasie. Przez długi czas nie miałam na to sił, ale gdy w końcu zaczęłam, poczułam, że słowa potrafią być lekarstwem.
UsuńMoje „puszkowe” opowieści tworzę z serca i z kocim mruczeniem w tle. Może dlatego mają w sobie odrobinę domowego ciepła i spokoju🙂 A Puszek, jak przystało na prawdziwego kociego filozofa, zawsze dodaje im odrobiny własnej magii🐾✨️
Ściskam Cię mocno i przesyłam mruczące pozdrowienia od nas obojga ❤️
♥️♥️♥️
Usuń❤️🌹❤️
UsuńPięknie piszesz, a kiedy czytam Twoje słowa, mam wrażenie, że świat jest lepszy i cieplejszy, niż to mi się przed chwilą wydawało. Życzę Ci, aby pisanie było dokładnie tym, czego potrzebujesz. Z takim kotem u boku, jak Puszek wszystko musi być dobrze ❤️ Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTwoja wiadomość jest jak promyk słońca w codzienności. Pisanie naprawdę daje mi dużo radości, a Puszek, jak zawsze, czujnie czuwa przy moim boku i dodaje magii każdemu zdaniu.
UsuńTwoje życzenia bardzo mnie wzruszyły. Ściskam🙂
Dosyć oryginalne. Ciekawy styl opisu własnych emocji. Obrazowo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie. Pozdrawiam.
UsuńMoja Droga Pani od Puszka, pisanie już wielu osobom "uratowało" życie. Jest pięknym zajęciem. Rozwija autora/autorkę, bogaci ją/jego, uspokaja w razie potrzeby, pomaga ułożyć myśli, pomaga postrzegać świat jakim on jest, pomaga kochać życie i ludzi. Pisanie samo w sobie ma ogromną siłę. Podnosi, kształtuje, zmienia na lepsze. O pisaniu można książki pisać. Dla Ciebie stało się i ratunkiem, i odskocznią, i nowym spojrzeniem na wszechświat, w końcu terapią. Dla mnie pisanie to miłość. Móc skierować parę słów do Czytelnika to szczęście. Ale Ty Moja Droga do tego wszystkiego masz ogromny talent. W swoim pisaniu zawarłaś wszystko co wyżej wymieniłam i to, czego nie wymieniłam. Pisz, rozwijaj się, łap świat i życie słowami płynącymi z serca. Ku naszej Czytelników radości. Pisz i nie przestawaj, nie przestawaj, nie przestawaj...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i ściskam bardzo serdecznie...
Polonko, Twoje słowa są dla mnie jak miękki kocyk i filiżanka kawy podana prosto z serca. Masz rację, pisanie to siła i terapia, ale też radość, która sprawia, że zwykłe chwile nabierają blasku. Dziękuję Ci za to, że czytasz sercem i dajesz mi motywację, by pisać dalej.
UsuńPóki co nie przestanę. A Puszek właśnie mruczy, że będzie tego pilnował 😉
Ściskam mocno.
I pisz dalej bo wychodzi Ci to cudownie a ja uwielbiam Cię czytać. Taki delikatny blask bije z Twoich słów. Przytulam ♥️
OdpowiedzUsuńTwoje słowa są dla mnie jak promień słońca. Przytulam puszkowo🧡
UsuńWszyscy już wyrazili swoje zachwyty odnośnie Twojego pisania, więc ja nic odkrywczego nie napiszę ;) niedawno dopiero trafiłam na Twojego bloga i chętnie tu wracam czytać kolejne wpisy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że trafiłaś tutaj i chcesz wracać🙂 Rozgość się proszę. Puszek już mruczy na powitanie.
UsuńKoty są magiczne, każdy inny, każdy cudowny. Miałam ich wiele, teraz mam trzy, najlepsi przyjaciele :)
OdpowiedzUsuńJa piszę pamiętniki od 4 klasy podstawówki. Miałam długą przerwę na początku małżeństwa: dzieci, praca, życie. Ale wróciłam do pisania w czasie depresji i terapii, wróciłam wtedy też do starych pamiętników i bardzo mi to pomogło zobaczyć co tak NAPRAWDĘ się działo. Pamiętniki i możliwość pisania co czuję uratowały mnie, bo żyłam w fatalnej rodzinie. Więc wiem, jaka jest moc w przelewaniu słowa na papier, bądź ekran :) Jest tylko jeden warunek by zadziałało tak jak trzeba: bezwzględna uczciwość wobec siebie. Trudne...ale lecznicze.
Twoja historia o pisaniu jest niezwykła i bardzo poruszająca. Pamiętniki naprawdę potrafią być lekarstwem dla duszy, a ta bezwzględna uczciwość wobec siebie… tak, to trudne, ale jak piszesz – naprawdę lecznicze. Dziękuję, że się tym podzieliłaś, bo pokazuje, jak wielka moc tkwi w słowie, w przelewaniu myśli na papier czy ekran.
UsuńJa piszę i focę dla pamięci i wspomnień. Dzień dzisiejszy ma swoją białą Moc ale wczorajszy ma nostalgiczny błękit
OdpowiedzUsuń
UsuńPięknie to ujęłaś. Każdy dzień ma swoje kolory i swoje emocje. Dobrze, że zostawiasz ślady wspomnień, bo dzięki nim nawet ulotne chwile stają się wieczne.
I ja dlatego też piszę...
OdpowiedzUsuńBo słowa potrafią być balsamem dla duszy...
UsuńPisanie rzeczywiście ma dużo pozytywnych stron. Móc wyrazić swoje, co w duszy gra - jest dla nas balsamem i odskocznią. Pozdrawiam Puszka 😍
OdpowiedzUsuńPisanie naprawdę potrafi ukoić duszę i dać oddech od codzienności. Puszek dziękuje mrucząco.
UsuńPisz dalej kochana, a my z przyjemnością poczytamy📖🖍
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam🤗💖
Bardzo się cieszę. Pozdrawiam serdecznie🧡✨️
UsuńJakie to jest naprawdę ładne. Sama przyjemność. Ja także pisze z potrzeby serca. Akurat mam chwilę przerwy w pisaniu po wakacjach, bo trochę dużo sprzątania i prania, a potem mnie tak boli krzyż, że nie wysiedze przed komputerem. Trzeba się wziąć za jakąś gimnastykę chyba. Puszek jest przeuroczy naprawdę. Moje koty właśnie leżą koło mnie. Pozdrawiam Cię najserdeczniej
OdpowiedzUsuń
UsuńDziękuję Ci za ciepłe słowa. Doskonale rozumiem pisanie z potrzeby serca. Wtedy ma najwięcej sensu. Odpoczynek po wakacjach bywa intensywny, a krzyż rzeczywiście potrafi dać się we znaki. Gimnastyka albo choć kilka rozciągnięć mogą zdziałać cuda. Puszek macha łapką do Twoich kotków 🐾. Ślę serdeczne pozdrowienia i dużo dobrego dla Ciebie.
Świetnie Cię rozumiem, bo sama bloguję od 2004 roku i często była to dla mnie bardzo dobra terapia. Ja też choruję, na coś innego, ale razem z psychiką choruje też moje ciało. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, co masz na myśli. Choroba dotyka nie tylko ciała, ale i duszy. Dlatego pisanie bywa jak oddech i terapia w jednym. Cieszę się, że blogowanie towarzyszy Ci tak długo i daje siłę.
UsuńA Puszek mruczy, że każde dobre słowo ma w sobie odrobinę uzdrawiającej mocy.