W naszą sypialnię wtula się wieczór... Przychodzi cicho, otulając wszystko ciepłym blaskiem girland, które miękko oplatają wezgłowie łóżka. Ich światło uspokaja niczym kołysanka, a jasność nie drażni lecz pieści powieki przed snem.
Białe ściany nie są puste. Oddychają ciszą. Są jak czysta kartka, na której światło rysuje swoje poranne opowieści. Beżowa narzuta, miękka jak westchnienie kusi bez słów obietnicą spokoju. Niebiesko-białe firany poruszają się delikatnie, jak kawałek nieba, chroniący sny. Pod stopami dywan koi zmęczone kroki.
Wszystko jest tu po coś. Po czułość. Po spokój. Po oddech.
Na nocnym stoliku pali się świeca. Pachnie wanilią i ciepłą watą cukrową. Jej płomień tańczy spokojnie, a w tle płynie muzyka, która ubiera ciszę.
Kiedy zamykam oczy, czuję wdzięczność. Za to, że mam dokąd wracać. Za to, że jest ktoś obok.
Równie miłe są poranki. Takie leniwe, domowe. Kawa w ulubionej filiżance smakuje wtedy najlepiej. Śniadanie w pościeli. Chrupiąca bułka, domowa konfitura, plasterek sera. Może... jajko na miękko. I Puszek, który układa się na naszych stopach, jakby strzegł tej chwili.
Ten pokój nie ma wielu kolorów. A jednak jest w nim wszystko. Spokój. Ciepło. Bliskość. To nasza sypialnia. Nasz przytulny azyl. Nasza przestrzeń do kochania życia.
Powoli, czule, po swojemu.
Najlepiej śpi się tam,
gdzie pachnie człowiekiem i kawą.
/Puszek 🐾/
Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...
*zdjęcie własne;

Piękna opowieść o miejscu, gdzie spędzamy 1/3 życia.
OdpowiedzUsuńIdeał niemal, może oprócz śniadania w łóżku, wolę śniadać przy kuchennym stole z muzyczką w tle:-)
Puszek wie, co dobre!
Pięknie opisałaś sypialnię. Dla mnie jest azylem spokoju, w którym wszystkie troski znikają a pojawia się właśnie ten spokój. Rankiem wszystko nabiera innej barwy i pachnie kawą...
OdpowiedzUsuńPuszek czy mój Fobos wiedzą to najlepiej!
Pozdrawiam serdecznie :)
Widze, ze sypialnia robiona byla pod kolor kota Puszka. I slusznie!
OdpowiedzUsuńZ moimi fotrami gorze, bo kazde inne, a z nami w lozku spi Toyka i Bulka, Krulova zajmuje poslanie Toyi i nie pospolituje sie z reszta zwierzynca.
Naszą sypialnię oddaliśmy małym kotkom i ich mamie. Chociaż ich mama woli leżeć sobie na podłodze w korytarzu albo w kuchni.
OdpowiedzUsuńKota czasem wpuszczam do sypialni, kiedy w domu jest dużo ludzi/ rodzinne odwiedziny/, żeby oszczędzić mu stresu; w nocy- nie. Często przerywany sen nie byłby dobry ani dla niego, ani dla nas- a na starość sen jest bardzo niespokojny…
OdpowiedzUsuńNie ma kolorów, ale piękne wnętrze!
OdpowiedzUsuńMiło się czyta o tym, że ktoś ma taki swój ciepły i przytulny zakątek, gdzie zasypia i budzi się otoczony miłością. Masz śliczną sypialnię, gdzie jest wszystko co trzeba, a łóżko wygląda na obłędnie wygodne. Ja tak naprawdę śpię u kotków, bo one zawsze są szybsze i kładą się na łóżku w dogodnych dla siebie miejscach, a ja muszę stosować niemal cyrkową ekwilibrystykę żeby się zmieścić i przyjąć jakąś względnie dogodną pozycję. Na szczęście śpię na boku, moja postura nie jest zbyt okazała a łóżko francuskie, więc jakoś dajemy radę. Ale nie narzekam, jestem szczęśliwa, że są blisko mnie i układają się do snu brzuszkami do góry. Dobrej nocy, pięknych snów i dużo mruczenia życzę wszystkim!
OdpowiedzUsuń