piątek, 7 listopada 2025

28. Opowieść o ametystowych włosach

 

  Dziś świat jest wyjątkowo piękny! Słońce uśmiecha się szeroko, powietrze pachnie dobrymi wieściami, a ja czuję w sercu lekkość i wdzięczność.

  Najnowsze wyniki badań przyniosły ulgę i nadzieję. Oczywiście kontynuuję leczenie podtrzymujące rytuksymabem. Nadal dbam o zdrowie i cieszę się każdym małym zwycięstwem.

  Postanowiłam uczcić ten dzień zmianą. Niewielką ale znaczącą. Ufarbowałam włosy na ametystowo! Ametyst to kolor z duszą. Trochę tajemniczy, trochę zmysłowy. Kojący i subtelny, a jednocześnie wyjątkowy. Jak zapach prowansalskiego ogrodu. Jak mgła o poranku nad wrzosowiskiem. To kolor uzdrowienia, harmonii i spokoju ducha. Symbol wewnętrznej siły i nadziei.

  Puszek mnie nie poznał. Przez moment patrzył jak na nieznajomą. Obwąchał mnie dokładnie, jak na domowego kontrolera przystało. Jego ciche mruczenie stawało się coraz głośniejsze i już po chwili czule ocierał się o moje nogi, dzieląc ze mną radość tego dnia.

  Radość, którą można nosić w sobie jak blask i wewnętrzną magię. Życie może być pełne koloru, lekkości i ciepła jeśli tylko zechcemy to zauważyć i przyjąć z wdzięcznością.


Każdy dzień może mieć ametystowy blask.

Wystarczy tylko otworzyć serce na radość i wdzięczność.

/Puszek 🐾/


Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...

*ilustracja AI;

wtorek, 4 listopada 2025

27. Opowieść o spotkaniu z Misiem Generałem

 

  Szliśmy miarowym krokiem w stronę Zamku Kazimierzowskiego. Powietrze było  ciepłe, otulone złotym światłem popołudniowego, sierpniowego słońca. Kamienna ścieżka była jeszcze rozgrzana od całodziennego upału, a delikatny powiew wiatru niósł zapach trawy i ziemi.

  Nie sposób było go nie zauważyć. Stał na kamiennym murku, jakby czekał właśnie na nas. Niedźwiadek był odlany z brązu, ale miał w sobie coś ciepłego i żywego, a jego spojrzenie było tajemnicze i figlarne zarazem. Usiedliśmy obok niego, a on chociaż milczący, zdawał się gotowy opowiedzieć swoją historię.

  -Cóż za piękny dzień, prawda?- odezwał się ciepłym głosem, który przypominał szum liści.

  -Jestem Misiem Generałem, strażnikiem tego zamku i opiekunem przemyskich tajemnic. I chociaż zrodziłem się we współczesnych czasach, moja opowieść sięga odległych wieków. Uśmiechnęliśmy się i wsłuchaliśmy w jego słowa.

  -Dawno, dawno temu, kiedy ziemie te były jeszcze dzikie i nieskażone, w lasach wokół wzgórza, na którym stoi zamek, mieszkał potężny niedźwiedź. Jego futro lśniło w słońcu jak złote łany zbóż, a każdy krok rozbrzmiewał mocą ziemi. Był strażnikiem lasów i wzgórz, symbolem siły, odwagi i mądrości. Legenda głosi, że pewnego dnia książę Przemek, który władał tymi ziemiami, spotkał niedźwiedzia na wzgórzu. Zobaczył w nim nie wroga lecz przyjaciela oraz symbol ziemi, którą miał chronić, dlatego nie dobył na niego miecza i okazał mu szacunek. Od tamtej pory duch niedźwiedzia stał się opiekunem grodu, strzegąc go przed niebezpieczeństwami, a mieszkańcy Przemyśla podziwiali go tak bardzo, że umieścili jego podobiznę w herbie miasta na znak ochrony i rycerskiego męstwa. A ja teraz strzegę tego miejsca.

  Rozejrzeliśmy się dookoła. Drzewa szumiały jakby potakiwały, a rozgrzany kamienny mur zdawał się trzymać ciepło tej opowieści. Poczuliśmy, że to nie tylko historia. To przypomnienie, że w spokoju i ciszy tkwi największa siła.

  Wstaliśmy i ruszyliśmy przed siebie czując, że od teraz każdy nasz krok na tym wzgórzu będzie wędrówką między legendą, a rzeczywistością z Misiem Generałem jako cichym przewodnikiem.



Prawdziwą siłą nie jest ta,

którą pokazujesz światu,

lecz ta, którą nosisz w sobie.

/Puszek 🐾/


Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...

*zdjęcia własne;

piątek, 31 października 2025

26. Opowieść o wieczornym deszczu

 

  Wieczorny deszcz ma w sobie coś czułego. Nie rozbija świata jak wiosenny grad i nie narzuca się jak letnia burza. Po prostu przychodzi i siada przy oknie jak dobry znajomy. Wystarczy patrzeć jak spływa po szybie i opowiada historię, której nie trzeba rozumieć.

  To deszcz, który nie psuje planów lecz je usprawiedliwia. Daje przyzwolenie na zostanie w domu, na wciągnięcie ciepłego koca pod brodę, na herbatę z miodem i cytryną i na myśli, które od dawna chciały się zadomowić. Na wspomnienia i niedokończone rozmowy. Nawet jeśli to tylko rozmowy z samą sobą. Na film, który zna się niemal na pamięć, a który mimo to za każdym razem porusza serce.

  "Kochanek królowej" płynie przez ekran... Miłość, która nie powinna się zdarzyć, a jednak rozkwitła jak róża w cieniu. Władza, która więzi. I serce, które nie uznaje granic.

  Puszek śpi. Zwinięty w kłębek i z ogonem jak znak zapytania. Czasem zamruczy cicho. Czasem drgnie mu łapka. Może śni o biegu po deszczowej łące, której nigdy nie widział? Może o tym, że ratuje królową? A może po prostu czuje ten sam spokój co ja.

  Za oknem świat ciemnieje, a krople dzwonią o szybę w rytmie znanym tylko wieczorowi. Nie ma spraw do załatwienia. Nie ma pośpiechu. Jest tylko ta chwila. Z opowieścią o zakazanej miłości, śpiącym Puszkiem u boku, kubkiem gorącej herbaty w dłoniach i poczuciem, że wszystko może poczekać do jutra.


Deszcz to tylko inny sposób na to,

żeby świat cię przytulił.

/Puszek🐾 /


Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...

*ilustracja AI;