Do Lindos pojechaliśmy porannym autobusem ze stolicy wyspy- miasta Rodos. Droga wiła się wzdłuż wybrzeża, a kolejne zakręty odsłaniały coraz to nowe widoki na morze.
Lindos, które ukazało się naszym oczom było skąpane w słońcu. Przylgnęło do wzgórza, jak mewa do skały. Białe domki lśniły niczym perły rozsypane na zboczu, a na szczycie jak strażnik wieków wznosił się Akropol.
Z każdej strony otaczał je błękit morza i nieba. Nawet cienie zdawały się mieć odcień lazuru.
Lindos otworzyło się przed nami jak powieść. Wąskie uliczki prowadziły nas w górę między bielonymi domkami.
Na progach wylegiwały się koty, a z tawern ulatniał się zapach oliwy i świeżych ziół.
Echo naszych kroków mieszało się ze stukiem oślich kopyt. Donkey taxi, jak nazywają je miejscowi, wożą turystów na Akropol, gdy słońce grzeje najmocniej.
My szliśmy pieszo zatrzymując się, żeby patrzeć, żeby słuchać, żeby po prostu być.
Po drodze wypiliśmy świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy. Zimny i pełen słońca. Pachniał tak intensywnie, że wydawało się nam, że powietrze drży od cytrusów.
Przy wejściu na Akropol naszą uwagę zwróciła naturalnej wielkości rzeźba okrętu wykuta w skale. Symbol starożytnej lindyjskiej potęgi morskiej i świadectwo dawnych żeglarzy, którzy stąd wyruszali w nieznane, ufając bogom i morzu.
Akropol to bijące od tysiącleci i pełne historii serce Lindos. To duchowe centrum i miejsce, do którego prowadzą wszystkie ścieżki, i z którego wszystko wypływa.
Kamienie rozgrzane słońcem, kolumny sięgające nieba...
Tu, gdzie przed wiekami wznosiła się świątynia Ateny Lindyjskiej powietrze wciąż drży od modlitw, które dawno ucichły.
Zamykaliśmy oczy i słuchaliśmy szumu morza zmieszanego z echem wieków. To sam Posejdon przypominał, że to co boskie, jest także ludzkie.
Z Akropolu widać zatokę św. Pawła.
Według legendy, gdy św. Paweł przypłynął na Rodos, żeby głosić Ewangelię, morze było tak wzburzone, że jego statek niemal się rozbił. By apostoł mógł znaleźć schronienie Bóg stworzył cichą, otuloną skałami, spokojną zatokę.
Miejscowi mówią, że ma ona kształt serca, gdyż Bóg ocalił tu człowieka z miłości.
Stoi w niej biała kapliczka, w której wiele zakochanych par ślubuje sobie wierność i miłość aż po grób.
Z Lindos zabraliśmy nie pamiątki lecz stan ducha. Przekonanie, że szczęście to nie cel lecz moment, w którym człowiek nie myśli o niczym, tylko czuje wdzięczność.
Za wszystko.
Niektóre miejsca są jak mruczenie.
Trzeba tylko usiąść i posłuchać, jak bije ich serce.
/Puszek🐾 /
Wypowiedziane szeptem, zapisane puszkiem...
*zdjęcia własne;























Do Lindos nie dotarliśmy i żałuję, ale był taki upał, że na samą myśl o chodzeniu po Akropolu robiło się słabo...
OdpowiedzUsuńMacie powód by polecieć na Rodos ponownie:-)
UsuńPodobnie jak Wy, nie skorzystalabym z osiolka, szczegolnie w upal, jak rowniez w Tatrach z wozu ciagnietego przez wymeczone konie, ktore czesto umieraja w drodze.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze wyreczylas, choc moze trafniej byloby napisac wynozylas mnie w tej wspinaczce na Akropol, bo ja nie dalabym rady, po plaskim mam problemy z oddychaniem, a schody i to tyle, budza moja panike. Ale widoki z gory bardziej niz spektakularne.
Cała przyjemność po mojej stronie:-) Nigdy nie wykorzystujemy zwierząt żeby gdzieś dotrzeć. Właśnie przypomniała mi się pewna bardzo sympatyczna starsza pani, którą poznałyśmy z siostrą na jednej z wycieczek. Opowiedziała nam o wielkich wyrzutach sumienia, że wykorzystała osiołka żeby dostać się na Górę Nemrut. Tak bardzo chciała dotrzeć na szczyt. Sama nie dałaby rady, a teraz tak jej żal i wstyd, że zmęczyła osiołka.
UsuńNigdy nie byłam na Rodos, mimo, iż w samej Grecji byłam 3 razy. Lindos wygląda pięknie- grecko i bardzo malowniczo - i te wszystkie osiołki oraz kocisko <3 cieplutko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZatem wizyta na Rodos jeszcze przed Tobą:-)
UsuńTylko westchnąć: kolejna piękna wycieczka. Jak dobrze, że mogłaś na niej być.
OdpowiedzUsuńI ja się cieszę.
UsuńBardzo malownicze zdjęcia. Oddają grecki charakter kolejnego wspaniałego miejsca, które zwiedziłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Ciebie i Puszka :)
Dziękuję. Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Fobosa:-)
UsuńMarchewo-Puszek skradł cały show tej relacji, bo jak takiego słodziaka nie pokochać?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No właśnie. A wcale tego nie planował:-)
UsuńJestem zachwycona Twoimi wspomnieniami z Lindos. Ależ tam pięknie no i jest akropol ze świątynią bogini Ateny. Chciałabym zobaczyć. Koty w Grecji i na wyspach to ich znak rozpoznawczy, są dosłownie wszędzie i bardzo rozpieszczane, dokarmiane. Bardzo przeraża mnie los osiołków na wyspach. Zrozumiem gdy przewożą bagaże turystów, ale gdy na grzbiety zwierząt wsiadają osoby z ogromną nadwagą i bardzo otyłe. To jest przerażające, hańbiące i podłe. Takich "turystów" nie obchodzi los zwierząt i ich cierpienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Lindos rzeczywiście zachwyca. A koty tam rządzą, to prawda! Osiołki to smutny widok. Wierzę, że świadomość ludzi w końcu wygra i nikt nie będzie ich tak wykorzystywał.
UsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Wspaniały opis, oddaje klimat tego malowniczego miejsca. Wszystko jest piękne, zatoka w kształcie serca, białe domki na zboczu, antyczny Akropol i wąskie zaułki. Na jednym z dziedzińców zauważyłam mozaikę ułożoną z białych i ciemnych kamieni - takie same widziałam we Włoszech, zwłaszcza w Ligurii. Też mi szkoda osiłków, które muszą dźwigać turystów, pół biedy jeśli to są dzieci... Bardzo mi się podoba Twoja refleksja i podsumowanie Puszka, aż chce się pomruczeć podczas czytania tej relacji🫶🐈🐈⬛🐈⬛
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Lindos naprawdę ma w sobie coś bajkowego. Też mi żal osiołków i mam nadzieję, że doczekają się lepszego traktowania.
UsuńOgromnie się cieszę, że myśl Puszka tak Ci się spodobała. On wie, jak dodać trochę kociej magii.
Pozdrawiamy!
Wyspę Rodos trochę zwiedzałam, jednak do Lindos nie zdążyłam dotrzeć. Ale miasto jest klimatyczne i historyczne. No i podobają mi się miejscowe legendy oraz jego malownicze położenie. Dzięki za piękny spacer. Zaraz zrobiło mi się cieplej!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spacer Ci się spodobał:-) Może następnym razem uda Ci się dotrzeć do Lindos i poczuć tę atmosferę na własnej skórze.
UsuńJakie cudowne miejsce! Pięknie i romatycznie.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, uważam, że z podróży najlepiej zabierać drobre wspomnienia i opowieści oraz zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie. 🤗 🫶
Tak, wspomnienia i opowieści zostają z nami na zawsze, a zdjęcia pomagają je zatrzymać i wracać do nich, gdy mamy ochotę poczuć tamten moment jeszcze raz.
UsuńSerdecznie pozdrawiam 🫶😊
Reading this felt like taking a slow walk through Lindos myself. I love how you capture the sunlight, the cats, and even the scent of orange juice, it makes the place come alive beyond just the sights. That line about happiness being a state of mind really lingers; it’s such a gentle reminder to slow down and feel. www.melodyjacob.com
OdpowiedzUsuńThank you, Melody.
UsuńZaskoczył mnie trochę ten wpis - zrelaksowałem się nieco wdychając zapachy dojrzewającego ciasta.
OdpowiedzUsuńA tu przebudzenie - otwórz oczy ==> Lindos - słońce - morze - świątynia.
Zaskoczenie, ale i uspokojenie - moja angielska ciocia, po wizycie we Włoszech stwierdziła ze zdumieniem - tam jest więcej kościołów niż sklepów.
Ja czytając liczne wakacyjne relacje nie zauważam w nich świątyń, raczej sklepy i restauracyjki - w tym wpisie, te proporcje bardziej mi odpowiadają.
Tylko te biedne osiołki - bardzo nie podoba mi się zaprzężenie ich do wożenia turystów.
Nie samym piernikiem człowiek żyje!
UsuńCiekawe, co Twoja ciocia powiedziałaby na Kraków? Tu kościołów tyle, że czuję się jak w „drugim Watykanie”:-) Szczęśliwie Lindos to zupełnie inna bajka. Słońce, morze i emocje zamiast kościołów i sklepów.
Osiołki to niestety turystyczny dramat.
najpierw dopiszę kwestie do piernika, otóż z moimi powidłami śliwkowymi z orzechami i migdałami, to byłby normalnie SZTOS w świątecznych czyli wyjątkowych klimatach.
OdpowiedzUsuńA te miejscówkę dopisuje do listy :-)
Nooo, z takimi powidłami to byłby po prostu epicki piernik.
UsuńA tę notkę pisałam z myślą o Tobie. I może jeszcze coś wystukam o Rodos.
Urzekła mnie legenda o zatoce w kształcie serca! :) Faktycznie je tam widzę – piękna!
OdpowiedzUsuńTa zatoka jest naprawdę magiczna.
UsuńSerce w naturze zawsze działa na wyobraźnię:-)
Wow, zazdroszczę Wam tak wspaniałej podróży. Bardzo przyjemna dla oka relacja. Aż się chce tam być teraz. Nigdy nie byłam w Grecji i marzy mi się odwiedzić ten barwny kraj, szczególnie Korfu. Fajnie jest tak podróżować za morza i oceany. Pozdrawiam Cię najserdeczniej
OdpowiedzUsuńGrecja naprawdę zachwyca:-) Jest barwna, słoneczna i pełna historii.
UsuńPodróże za morza zawsze zostawiają w sercu mnóstwo wspomnień. Pozdrawiam i życzę szybkiego spełnienia marzenia o podróży na Korfu:-)
Piękne miejsce, fantastyczna relacja i zdjęcia. Aż chciałoby się tam być, teraz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziękuję. Warto kiedyś zobaczyć to miejsce na własne oczy. Serdeczności:-)
UsuńPiękna wycieczka. Nie byłam tam , więc za wirtualną dziękuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie.
UsuńPiękna relacja .
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMmmmm Lindos. Nie dotarłem tam, więc tym bardziej miło było czytać i oglądać Twoje zdjęcia ☀️☀️
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie, a Ty masz powód żeby wrócić na Rodos😉
UsuńSuper foto-relacja🤗
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPiękne zdjęcia i piękny pobyt. Europa to stary kontynent i przebogaty kiedy mowa o zabytkach a już Grecja i Włochy to w ogóle.
OdpowiedzUsuńEuropa naprawdę zachwyca. To skarbnica historii i piękna. Można ją zwiedzać bez końca i wciąż odkrywać coś nowego.
UsuńCzytam Twój wpis z przyjemnością, uzupełniam to, co słyszałam od syna, bo też był z rodziną w tym roku właśnie w tych klimatycznych miejscach. Byli zachwyceni.
OdpowiedzUsuńCieszę się i cała przyjemność po mojej stronie:-) Rodos w tym roku była bardzo popularna.
UsuńW taki listopadowy, mżysty i mglisty dzień, cudnie czytać i oglądać takie lato na Rodos.
OdpowiedzUsuńWłaśnie obecna pogoda przywołała te wspomnienia:-)
UsuńYour photos are beautiful and I really enjoyed this tour! Thank you so much for sharing, I feel as though I was with you at this magnificent place!
OdpowiedzUsuńThank you. I’m so glad you enjoyed it. My pleasure.
UsuńWspaniała podróż. Bardzo urokliwe miejsce. Lubię te białe greckie domy na tle błękitnego nieba.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Miejsce jak z obrazka:-)
UsuńPiękne miejsce. :) Dzięki za super fotorelację. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cała przyjemność po mojej stronie:-)
UsuńJakie cudowne zdjęcia. Chciałabym tam być :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza teraz, gdy za oknem szaro, zimno i mokro.
UsuńGrecja jest bardzo sympatyczna, ale na Rodos nie byłam.
OdpowiedzUsuńGrecja zdecydowanie daje się lubić:-)
UsuńŚliczne zdjęcia, wspaniała relacja z pięknego miejsca, a kolory - rewelacyjne!
OdpowiedzUsuń"Szczęście to nie cel lecz moment, w którym człowiek nie myśli o niczym, tylko czuje wdzięczność " - cudowne! Rozumiem, że to zdanie podpowiedział Puszek 😻
Dziękuję Aniu❤️ Puszek rzeczywiście miał swój udział, mrucząc przy komputerze, podpowiedział najlepsze słowa😽
UsuńWitaj słonecznie
OdpowiedzUsuńPrzywiałaś wspomnienia o moich jedynych greckich wakacjach i to właśnie na Rodos. Byłam tam w maju, jeszcze przed dużymi upałami.
Piękne zdjęcia.
Dziękuję. Mam nadzieję, że to miłe wspomnienia, Ismeno. Zwłaszcza teraz, gdy dni krótkie i zimne. I my byliśmy na Rodos w maju:-)
Usuń